Instytut Roberta Noble

OOBE a rodzina

Zaczęty przez Nessa, Czerwiec 01, 2017, 12:17:01 PM

« Bruce Moen | Hipnometr (przeniesione z Urządzenie do ćwiczeń...) »

Nessa

Witam wszystkich serdecznie :D
Zacznę od tego, że OOBE interesuję się już parę ładnych lat i mam za sobą wiele wyjść. Kiedyś było to można powiedzieć na porządku dziennym. Ale..... I tu jestem ciekawa czy ktoś miał podobnie i jak sobie z tym poradził.
Wszystko zmieniło się odkąd mam małe dziecko. Brak czasu w ciągu dnia i niespokojny sen w nocy skutkuje tym, że wszystko się zmieniło i teraz mam....zero wyjść. Moje techniki bazowały często na 4+1 z różnymi tam wariacjami.
W nocy dzidziuś budzi się (teraz rzadziej) a ja często wykończona po całym dniu padam jak nieżywa. Ciężko pozwolić sobie na 4+1 bo wiem, że nie będę mogła tego nijak odespać czy nawet później wstać rano, bo często muszę wstawać już około 5 i zaczynać normalnie dzień. 
Czy ktoś kontynuował OOBE posiadając już własną rodzinę?:D

Robert Noble

Witaj Nessa :) Poruszyłaś bardzo ciekawy wątek, mało kto o tym wspomina, pewnie dlatego, że mało osób praktykuje OOBE :) 
Ale do rzeczy. Dziecko bardzo pochłania energetycznie. Nie chodzi tu tylko o to, że poświęcamy dziecku praktycznie 100% uwagi w ciągu dnia, ale również samo urodzenie dziecka powoduje znaczny ubytek naszej własnej energii życiowej. Niestety natura tak działa, że gdy przekazuje się świadomość innej osobie żywej to wydaje się bezzwrotnie sporą dawkę energii. (Nie bez powodu jest takie powiedzenie dotyczące świadomości - "Ewolucja, albo reprodukcja").
Oczywiście gdy ktoś jest mocno nastawiony na praktykę (cechuje się jakimś poziomem niezkazitelności), to zrobi wszystko z pozostałą energią, którą wykorzysta do swoich celów. 
Z doświadczenia wiem, że są to nieliczne jednostki...

Nessa

Dzięki za odpowiedź:)
Większość ludzi na świecie ma rodziny i dzieci i na pewno wśród nich są tacy, którzy praktykuję oobe. Łatwiej chyba kiedy dzieci są większe, ja póki co muszę sobie radzić jakoś inaczej:)
Ciekawe jest to, że kiedyś tych wyjść było baaaardzo dużo, teraz nic! Myślę, że taką dodatkową przeszkodą jest też to, kiedy dzieli się z kimś łóżko. Jednak obecność kogoś w pokoju podczas prób wyjść przynajmniej u mnie skutkuje, że gdzieś tam podświadomie gorzej mi się zrelaksować i skupić. Dodatkowo każdy szmer, poruszenie się tej osoby powoduje wytrącenie ze skupienia.
No nic, będę musiała opracować jakiś swój plan, bo nie zamierzam z oobe rezygnować. Bardzo bym chciała jakoś to pogodzić, ale nie wiem jak:) U mnie na pewno wstawanie nad ranem odpada, bo dziecko wstaje baaardzo wcześnie i zaczynamy dzień. Wychodzi na to, że pozostaje mi wstawać w środku nocy i rozbudzać się te 5-10 minut. Ale z kolei nie mogę nastawić budzika, żeby dzidziusia nie obudzić:D Ahh tyle przeszkód;)

piotrekix

#3
Witam. Chciałem się podzielić moim dzisiejszym doświadczeniem, opisze ze szczegółami. Ogólnie oobe interesowałem się lata temu ale to tak tylko powierzchniowo, nigdy się na tym mocno nie skupiałem i szybko odpuściłem. A dzisiejszej nocy poszedłem spać dość późno , lubię sobie wizualizować przed snem różne rzeczy, dzisiaj było to co bym zeobil gdyby ruski najechali na nas i odwiedzili mój blok, mam dziecko i żonę w ciąży wiec wizualizowalem sobie ze gdzies wykombinowałem kalacha i wyszedłem na klatkę schodowa is strzelałem  do ruskow tylko już jakby byłem zrelaksowany ze to trochę był już sen tyle ze ja miałem nad nim kontrole, stwierdzam ze trochę sen bo w moich snach rzeczy wyglądają zawsze trochę inaczej niż w rzeczywistości i tak tez było z klatka schodowa, ale wiedziałem ze leżę w łóżku i w sumie to nie skupiałem  się na tym ze trochę już snie(taki 10% sen 90% świadomość) i w pewnym komencie pomyślałem sobie ze skoro oni już weszli do bloku to mnie usłyszą i i taka odstrzelą wiec schodząc po schodach wyobraziłem sobie ze zaraz dostanę kulkę w plecy i świadomie wiedząc ze jestem zrelaksowany pomyślałem sobie ze zobaczę jak to jest umrzeć i skupiłem się na tym ze umieram i jakby opuszczam ciało , potrzeba mi było do tego dosłownie sekundę, nagle nastała całkowita ciemność, czerń nie było nic a ciało przestałem czuć o w tym momencie straszny pulsujący hałas w uszach,( w rzeczywistości się to działo z tym hałasem ) hałas taki dziwny podobny to takiego które są nie raz puszczane w filmach o kosmosie, strasznie głośny i jakby nie pochodził z zewnątrz tylko z mojej głowy jakby ktoś jakieś fale dźwiękowe jakiś radar mi włączył w głowie (uszach), wystraszyłem się tego bo pomyślałem ze może umieram i chciałem się obudzić, udało się po parunastu sekundach i po przebudzeniu strasznie puszczało mi w uszach. Koniec :) co to mogło być. Chciałem jeszcze dodać ze miesiąc temu zdiagnozowano u mnie nerwice lęki ale uspokoiły się objawy dość szybko, ale wieczór przed tym doświadczeniem znowu miałem na chwile objawy lękow( jak chodizno lęki to u mnie dziwnie to wyglada bo oprócz normalnych objawów za dnia mam dziwne objawy przy zasypianiu, gdy zacząłem mieć pierwszy dzień objawy to nie spałem 5 dób prawie wogole bo zasypiając zapadalem w sekundę w taki jakby bardzo bardzo głęboki sen i w druga sekundę wybudzalem się momentalnie , tak jakbym się zapadał i dostawał kopa ze mam się wybudzić ) nie wiem czy tomlaczyc z tyminobjawami bo wydaje mi się ze to coś całkiem odrębnego bo to było śnienie i sam wymyśliłem sobie ze spróbuje umrzeć xD wiec nie łączyłbym tego z nerwica wogole, bo tego wieczoru nie miałem żadnych objawow. A pierwsze co mi przyszło do głowy po przebudzeniu to właśnie wyjście z ciała , wiec stwierdziłem ze poszukam jakiegoś forum i popytam

EosCris

Dobrze trafiłeś.  Na początek poczytaj doświadczenia innych. Jutro coś więcej odpiszę w temacie. Pozdrawiam  O:-)

piotrekix

#5
Poczytałem trochę i powiem ze dużo podobnych rzeczy do co niektórzy opisują doświadczałem w dzieciństwie i już jako nastolatek . A konkretnie w dzieciństwie przez już nie pamietam ile ale liczyłbym to w latach, chyba dzień w dzień miałem ten sam koszmar, najpierw za zasłona czai sie jakiś demon czy cokolwiek to było i później grupa tego czegoś sprowadza mnie do jakichś podziemi po czym przypinają mnie pasami do stołu inprobuja ki coś robić i wtedy staram się uwolnić, na początku trwało to długo ale z czasem nauczyłem się wychodzić ze snu. A jako nastolatek dużo miałem sytuacji z tym ze coś mnie dusi w łóżku od tył (trzyma mi ręce na szyi) i próbuje się uwolnić, z czasem już miałem tego dość i paychicznie się nastawiłem żeby z tym walczyć ( z tego co pamietam to probowalem nabrać pewności siebie i nie dać aie temu a czasami po prostu przeleżeć to nie reagując w nadzieje ze zaraz będzie koniec, nie pamietam już co poskutkowało) i po jakimś czasie ustąpiło. Czasami moja walka konvvzyla się pobudka po uderzeniem ręka w grzejnik, oczywiście celem miało być to coś co mnie dusi. Od długich lat mam już spokój calkowity.Ogólnie dużo tematów mi przyszło do głowy dziś jak o tym myślałem ale jak przyszło do pisania to zapomniałem xD

EosCris

Piotrex co do Twojej poprzedniej wiadomości, to te piski ewidentnie przypominają wibracje. One objawiają się takimi właśnie różnymi dźwiękami w głowie :) . Co do tych demonów i duszenia, to typowy stan hipnagogiczny. Należy skupić swoją intencję na tym aby pójść dalej, poza to :) . Lęki, które u Ciebie zdiagnozowano, mogą mieć przyczynę z dawnych lat po tych właśnie snach w których Cię demony zabierały do piwnicy. tutaj by się przydała porządna rekapitulacja :) . Z tymi 5 dobami bez snu, to już byś miał konkretną fazę na pograniczu śmierci i życia i w takim stanie dużo może się zadziać :) Ciekawe co było u Ciebie? bo o tym nie piszesz. Warto skorzystać z książek Roberta Noble np. Lęk pierwotny i pracować nad tym aby Twoje życie stało się lepsze, czego Ci życzę :)  O:-)


Share via facebook Share via twitter

sklep ezoteryczny super produkty rozwojowe misy krysztalowe uzdrawianie strona autorska robert noble strona instytutu roberta noble strona instytutu roberta noble