Witajcie

Jestem tutaj po raz pierwszy, właściwie jestem zielona w temacie mimo różnych fascynacji w czasach młodzieńczych. Chyba nadszedł czas, by nadrobić zaległości...
Zdecydowałam się napisać - mam nadzieję, że to właściwe miejsce i ktoś będzie potrafił pomóc mi zrozumieć. Sprawa dotyczy mojego snu, jaki miałam wiele lat temu, ale wciąż intryguje. Ogólnie zdarzają mi się sny prorocze, często wywołujące bardzo silne emocje. Ten jednak był inny niż wszystkie inne moje nietypowe sny.
Mieszkałam wtedy poza swoim domem, byłam w nowym miejscu. Śniło mi się, że leżę u przyjaciela na tapczanie (w jego domu, w innym mieście) i widzę jak stoi on w drugim pokoju i dzwoni na pogotowie. W tym momencie poczułam jak moja ręka bezwładnie opada. Pojawił się irytujący brzęczący dźwięk, coraz szybszy i szybszy. Moje ciało zaczęło drgać w jego rytmie. Właściwie nie ciało. Czułam, że drgając obijam się o coś w rodzaju zbroi, pancerza - to było moje ciało. W tym momencie przyjechali lekarze i zaczęli mnie reanimować. Wpadłam w panikę, chciałam krzyczeć, poruszyć się, nie mogłam nawet otworzyć oczu mimo że wszystko dokładnie widziałam, byłam autentycznie przerażona a oni wciąż robili mi masaż serca. Wszystko to czułam bardzo realnie. Po pewnym czasie nagle brzęczenie ucichło, nie czułam już oporu ciała, stałam się błękitnym kłębkiem z wielkimi oczami, który unosił się pod sufitem i obserwował wszystko z góry, ale jakby z odległości, jakby przez wielką soczewkę. Poczułam się beztroska, szczęśliwa, spokojna. Gdy obudziłam się rano, byłam przekonana że umarłam i nie mogłam się nadziwić, że żyję, siedzę i trzeba wstać.
Nigdy więcej nie zdarzył mi się taki sen, świadomie też nie podróżuję poza ciałem, nie próbowałam nawet. Wtedy to był spokojny czas, bez żadnych traumatycznych przeżyć. Ten sen nie był jakoś związany z sytuacją.
Będę bardzo wdzięczna z wszelkie rady i podpowiedzi.
Linkback: http://forum.instytutnoble.pl/seo/23/bardzo-dziwny-sen/1004/