Moja relacja z dzisiejszej podróży mentalnej:
Spotykam się z Zinią na drodze wiodącej poprzez las. Proponuję jej abyśmy wzięły się za ręce aby połączyć nasze energie i wzmocnić przekaz. Zinia zgadza się. Idziemy swobodnie szeroką drogą i prosimy o przewodnika, który pomoże nam w realizacji naszej misji i zaprowadzi nas do K.K.
Już po chwili wychodzi nam na przeciw młody mężczyzna, wysoki, z długimi białymi, prostymi włosami, ubrany cały na biało (coś ala postać z mangi). Przyłączamy się do niego i idziemy dalej w las już ziemistą, leśną drogą. W pewnej chwili przyspiesza więc zaczynamy truchtać aby dorównać mu kroku. W końcu dochodzimy do miejsca do celowego, do Pani K.K. (Przewodnik znika niepostrzeżenie.)
Ona siedzi na ławeczce, wśród drzew. Pod stopami i wokół niej jest dużo suchych liści. Jest dość korpulentną osobą. Ma na sobie ala wełniane poncho w ciemnym kolorze. Jej włosy są prawie do ramion, ciemne, kręcone sprężynki. Ma też przedziałek na głowie. Pomimo ciemnego stroju promienieje a w ręku trzyma jasny kwiat. Podchodzimy do Pani K.K i przedstawiamy się. Następnie mówimy, że przysłał nas jej syn, który chce się z nią skontaktować.
K.K. wskazuje ręką na ławeczkę na przeciwko niej, więc siadamy.
Pytamy się jej jak się czuje.
Odpowiada, że chyba w porządku.
Następnie Zinia pyta się jej czym się tu zajmuje.
Odpowiada, że chodzi po lesie. Czasami błądzi.
Następnie pytamy czy potrzebuje wsparcie od swojego syna i męża.
Zastanawia się i stwierdza, że chyba tak.
Pytam się jej czy jest szczęśliwa.
Odpowiada, że prawie choć nie do końca.
Zinia pyta jej czy pamięta swoje panieńskie nazwisko z ostatniego wcielenia ziemskiego.
Odpowiada "Fryc"... a potem "Kalinowska".
Potem pytam się jej czy pamięta imię swojego ulubionego kota z tamtego okresu.
Odpowiada, że był pręgowany, bury.
Pytam ponownie jak się nazywał.
Odpowiada, że "Antoś"..."Kuliś".
Oprócz obrazu burego kota pojawia się jeszcze jeden kot. Jest bardziej łaciaty -biało, brązowo jakiś tam.
Na koniec pytam się jej czy chciałaby coś przekazać swojemu synowi i mężowi.
Po chwili ciszy odpowiada:
"Pogódźcie się z tym, że odeszłam.
Już nie cierpię...
Spełniajcie swoje marzenia."
Po chwili tuż za nią pojawia się nasz białowłosy przewodnik. To znak, że czas spotkania dobiegł końca. Żegnamy się i dziękujemy za rozmowę i uzyskane informację. Oni odchodzą aż w końcu znikają z naszego pola widzenia.
Wraz z Zinią postanawiamy, że posiedzimy sobie jeszcze chwilę n tej ławeczce i porozmyślamy.
Później podajemy sobie ręce i żegnamy się

Dzięki Zinia za doborowe towarzystwo!