Czy ja wam opowiadałam o mojej przygodzie z duchem? można powiedzieć, że to była porażka kompletna, no ale cóż, nie z samych sukcesów składa się życie, no nie?
Jeśli już opowiadałam, to przepraszam, darujcie sklerozę starsiawej pani.
Otóż jakiś rok temu to było, zdaje się. Bardzo poruszyła mnie opowieść znajomej świeżo zapoznanej, o tym że jej syn zginął tragicznie w podejrzanych okolicznościach i że niepewność, jak było naprawdę, zatruwa jej życie. Chłopak miał 19 lat i powiedzmy że miał na imię Adrian (nie pamiętam już jak mu było, mówiłam że mam sklerozę). No więc chłopak zginął przygnieciony przez windę zainstalowaną w domu jednorodzinnym. Mama podejrzewałą, że ktoś pomógł mu wetknąć głowę pod zjeżdżającą, pustą windę. Straszna historia.
Tak siętym przejęłam, że postanowiłam spytać chłopaka, co się właściwie wtedy stało, a że już kilka kontaktów ze zmarłymi miałam na koncie, z wiarą w sukces wypowiedziałam przed snem intencję "Adrian, chcę się z tobą spotkać". Nie zaprzątałąm sobie głowy dokładniejszym precyzowaniem intencji, poszłam na żywioł. Chociaż zdawało mi się, że będzie tak jak zawsze, a więc wyjdę z ciała i polecę tam, gdzie ów ktoś przebywa, albo spotkam go gdzieś między wymiarami... no coś koło tego. Bezpiecznie i komfortowo, można powiedzieć.
Mówisz i masz. Ciało zasnęło a świadomość pozostała, I nagle czuję że ktoś pojawił się w sypialni, stoi tuż obok łózka. "otwieram oczy" , siadam ciałem niefizycznym i co widzę? Stoi przy mnie duch, jakiś metr ode mnie, może półtora, stoi smutny bardzo chłopak lat około 14-15, ubrany dziwnie, w taki strój jakby chiński, koszula ze stójką, szerokie spodnie, cały szary od góry do dołu. Przytomnie pytam: czy ty jesteś Adrian? milczy i tylko się patrzy tymi smutnymi oczami. Więc próbuję dalej: czy powiesz mi jak umarłeś? a on wzruszył jakoś bezradnie ramionami i jeszcze smutniej patrzy. I w ogóle nie pasuje do opisu tego chłopaka, którego zamierzałam namierzyć.
No masz ci los, patowa sytuacja... postał jeszcze chwilę i (na szczęście) odszedł, poczekałam jeszcze trochę ale nic się nie działo więc poszłam spać. Następnego dnia rano przypomniałam sobie całe to zdarzenie. Ależ ze mnie głąb kapuściany, przecież nie tak miało być, to ja miałam się wybrać do chłopaka, a nie ściągać sobie ducha do mojej bezpiecznej przytulnej sypialni! Uświadomiłam sobie co też nawywijałam, no niby nic strasznego się nie stało ale powiem wam, że przez najbliższy tydzień zasypiałam przy włączonej lampce

taki ze mnie bohater, ot co
Linkback: http://forum.instytutnoble.pl/nianiaogg/52/duch-w-sypialni-o/1233/