no kurcze, pierwszy sen zapisany moim pięknym niebieskim świecącym długopisem !
jestem w górach, bardzo wysoko, jest noc, a ja chcę się dostać na szczyt najwyższej, z tym że jakby już jestem gdzieś na samej górze i pozostało mi tylko łańcuchem górskim przejść kawałek wyżej, ale tam grasują wilki, i jest ciemno cholera nie widzę ale wiem że one tam są.
już drugi raz pojawił mi się w snach ten wątek, że kiedy grozi mi czyhające niebezpieczeństwo - to atakuję pierwsza, na wszelki wypadek, zamieniam się w cholernie groźnego wilka i warczę i ryczę , tak na wszelki wypadek, gotowa jednak zagryźć jakby się który spróbował zbliżyć do mnie . Ale nie spróbował, boją się mnie!

ha! no to wspinam się na szczyt. Znów jestem człowiekiem. A tam, na szczycie zamieszanie, jakiś chłopak podobno niechcący ustrzelił biskupa! Będą transportować jego zwłoki na dół z tego szczytu. Przychodzi jakiś gość z wózkiem, na nim leżą zwłoki biskupa, trochę krwi, fuj łeee ...

Mocują go jakoś do tego wózka żeby im nie zleciał. Dodają mu krzyż, no bo jakże to, biskupa bez krzyża ?
reszty nie pamiętam, po zapisaniu snu pojawił się jakiś ciąg dalszy, ale zatarł mi się w pamięci.