(Niektóre opisy z tego wyjścia zostały celowo pominięte)
Po sesji z RedEye czekałem na wyjście. Bardzo szybko to nastąpiło i momentalnie wychodziłem znajdując się w rodzinnym mieście. W pokoju było ciemno i właściwie działałem automatycznie podchodząc do kuchennego okna. Znajdując się na parapecie myślałem czy teraz wykonywać lot w górę i przebijać się przez 11 pięter, które mam nad sobą czy też wyskoczyć przez okno wylądować i wtedy rozpocząć procedurę lotu znajdując się na otwartej przestrzeni. Wybrałem drugi wariant Wyleciałem z 5 pietra i z wielką swobodą wylądowałem na ziemi. Blok przysłaniał mi jeszcze słońce, i znajdowałem się cały czas w cieniu. Stwierdziłem jednak, że otoczenie jaśniejsze zawsze zwiastuje lepszą fazę, więc czym prędzej wszedłem na przestrzeń oświetlaną słońcem. Zrobiło się przyjemnie ciepło i poczułem, że faza jest wystarczająco dobra, aby wykonać zadanie. W myślach wyraziłem intencje lotu w górę w celu zdobycia wiedzy dotyczącej wspólnego śnienia. Trochę improwizowałem wypowiadając w umyśle tą intencję, ponieważ wcześniej jakoś jej specjalnie nie układałem. Stwierdziłem, że tym razem skupię się na tym, aby faktycznie lecieć z dużym impetem, ponieważ często dolatywałem do pewnego miejsca i brakło mi energii na kontynuowanie lotu. Takie zawieszenie w przestrzeni zazwyczaj zwiastuję cofkę do ciała, na co nie mogłem sobie pozwolić. Zbyt długo oczekiwałem tego wyjścia. Wykonałem wtedy w umyśle pewną symulację uświadamiając sobie, że jak polecę to będę się przemieszczał z olbrzymią prędkością. Ukucnąłem przy ziemi i wzbiłem się w górę. Lot wykraczał wszelkie ziemskie prędkości. Właściwie mógłbym powiedzieć, że leciałem z prędkością myśli. Bardzo szybko trafiłem do jakiegoś świata. Miałem wrażenie, że jest to jakaś ograniczona przestrzeń. Właściwie było bardzo fizycznie, a spodziewałem się bardziej "psychodelicznego" obszaru. Zacząłem kierować swoje spojrzenie ku niebu, aby w razie potrzeby jeszcze raz wykonać lot w górę. Zaskoczony stwierdziłem, że niebo jest całkowicie białe. Po raz kolejny miałem skojarzenie z Matrixem. To było jak jakaś wirtualna przestrzeń w poza. Zostało mi coś pokazane. Nie wiem co to było, wiem, że nie zrozumiałem przekazu. Teraz nawet nie potrafię sobie przypomnieć co widziałem, kojarzy mi się jakaś "kolejka, wagoniki". Z całą pewnością nie odczułem, żeby to było jakieś ważne i związane ze wspólnym śnieniem. Był zbyt duży natłok informacji i po prostu nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Stwierdziłem, że to zupełnie wyrwana z kontekstu historia. I nagle pojawiłem się ponownie w mieszkaniu. Panuje gęsty mrok. Od razu podchodzę do okien i zaczynam obmyślać nowy plan działania. Wylatuję przenikając przez szyby i lecę przed siebie. Świetna kontrola lotu oraz idealne dostrojenie. Lecę prosto na sąsiedni blok i im jestem bliżej tym większa nachodzi mnie ochota, aby odwiedzić swoją "znajomą". Gdy do niej dotarłem zostałem rozpoznany jako podróżujący poza ciałem. Rozmawialiśmy i generalnie zaczynały napływać do mnie różne wspomnienia. Okazało się, że poza ciałem często się spotykamy i jest to w zasadzie jedyna możliwa opcja. Zazwyczaj świadomość tych spotkań nie przenosi się do reala, chyba, że mam świadomie kontrolowane OBE. Najlepsze jest to, że w tej rzeczywistości prowadzę normalnie życie podobne do tego w realu. Wszystko to było zaskakujące, a zwłaszcza wiadomość, że posiadam dwóch synów. Dostrzegam ich, są w wieku 5-7 lat. Jestem zdziwiony i nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, mam jakieś wspomnienia z tych moich niefizycznych odwiedzin mojej "niefizycznej" rodziny? Dzieci widząc mnie były bardzo zaciekawione i uradowane. Trzymałem je za ręce odczuwając ogromną miłość. Chwile później zadziało się coś nieoczekiwanego. Momentalnie zacząłem słabnąć. Osunąłem się przy ścianie jakbym miał zemdleć. Kobieta wiedziała, że zwiastuje to koniec moich odwiedzin i powrót do innej rzeczywistości.Telepatycznie poinformowała o tym również dzieci, które trochę posmutniały na twarzach. W sumie ciekawe było to, że traktowała to jako coś naturalnego, coś do czego zdążyła się już przyzwyczaić. Z całą pewnością nie miałem ochoty na powrót. Czy faktycznie moje przeczucia i wspomnienia, że odwiedzam ich niefizycznie podczas OBE są prawdziwe? Podczas gdy moje ciało niefizyczne zaczęło tracić energię czułem, że następuje cofka...
Linkback: http://forum.instytutnoble.pl/seo/23/seo/373/