Jakiś czas temu napisałem powyższą odpowiedź na posta, w której chciałem się podzielić swoim zdziwieniem, że jakimś cudem OOBE na pełnej ketozie wychodzi mi lepiej (imho od listopada 2016 jestem ketoholikiem pełną gębą bo mi to odpowiada).
Teraz chciałbym się podzielić stwierdzeniem jak byłem głupi ale po prostu nie zdawałem sobie sprawy z tego, że stan w którym następuje świadomy sen też jest dosłownie ketozą

i ze zjawiska i z natury snu samego w sobie.
Ogólnie jeżeli chodzi o zjawisko przełączenia na pełne obroty z produkcją "acetonu" i "samodzielnym" przetwarzaniem kitonów na poziomie komórki to jest simplex bo nawet efekty wejścia w oobe u niektórych są z opisu dokładnie takie same jak efekty przełączenia na pełny bieg na acetonie .. wliczając całkiem wolontaryjną autofagię, która też zapewnia odczuwalne efekty typu "przyjemnie jest zjadać siebie".
Prąd i "wibracje" po ciele po prostu muszą przepływać podczas zakończenia procesu strapowania regulacji na "samodzielny" przy wielu komórkach, z racji tego, że potencjał do depolaryzacji musi być duży aby w ogóle proces samoregulacji przy metabolizowaniu ciał ketonowych wystąpił. No a w trakcie wchodzenia w LD wiele osób dobrze opisało dosłownie proces strapowania organizmu na aceton.
heh

nie daleko pada jabłko od jabłoni. Zresztą kto kiedykolwiek powiedział, że skoro oobe ma miejsce podczas snu to z jakiegoś powodu nagle podczas "powolnego" generowania ciał ketonowych nagle w trakcie oobe umysł miałby przełączać zasilanie na glukozę?
W każdym razie ja bym zaproponował to sprawdzić tj. najpierw sobie przez miesiąc zaadaptować działanie na łbie pełnym acetonu albo raczej "wytrzymać" odwyk od sacharozy z ketonometrem lub ketostixami w ręku a potem spróbować czy LD które już wychodzi nie będzie wychodzić przypadkiem z jakiegoś powodu lepiej ;-)