Witajcie kochani

Prosiliście- więc piszę, moje doznania
Kilkanaście tygodni temu rozpoczęłam pracę z czakrami (z otwieraniem).
Słuchałam muzyki która pomaga w otwarciu czakr, koncerty z Gongami i misami tybetańskimi, szukałam na necie w szczególności YT, tam jest tego od groma. Kierowałam sie intuicją w doborze "swoich" dźwięków

Słuchałam ich często.... potem jak czułam przesyt... odstawiałam wszystko.... tylko cisza, ja i nic więcej.
Dużo ćwiczyłam, zmieniłam dietę, więcej kontaktu z naturą, przede wszystkim drzewa! Kocham się do nich przytulać i czerpać od nich energię.... w zamian daję im swoją miłość.... odwzajemniają

ptaki.... niebo.... ummmmmmm rozmarzyłam się
Praca ze sobą, że tak powiem przerobienie siebie, wejżenie w głąb siebie, stanięcie w prawdzie ze sobą.... Wybaczenie sobie i innym za wyrządzone krzywdy..... Oczyszczenie się ze wszystkiego co mogło by mi zakłucic kontakt z samą sobą.
Z kolegą który mnie oczyszczał, jak to ująć? Oczyszczał moją duszę.... chyba to będzie najlepsze określenie... Wchodziłam w głębokie stany medytacji.... łączyłam się z moim wyższym JA, w tych stanach (teraz potrafie to powiedzieć że to było własnie to) Podczas którejś sesji coś ze mnie wylazło.... nie wiem co to było? ale nie było fajne.... Po tych sesjach dużo medytowałam, przestałam łączyć się ze światem.... odciełam się (pozwalałam sobie tylko pogadać ze znajomymi

)
coraz bardziej sie wyciszałam. Moja dusza pragnęła spokoju... czułam to coraz śilniej! Wiedziałam że w sierpniu jadę do bracholka do Angli i wiedziałam że przeprowadził się na wieś

i jadąc tutaj czuła że zadzieje się tu coś dla mnie bardzo ważnego

nie wiedziałam co? Nawet koleżanka mi to powiedziała z którą często medytujemy:)
Ale dobra do rzeczy

(mówiłam że nie umiem pisać)
Jestem na wsi, w koło las, zwierzęta, dzikie ptaki..... jednym słowem RAJ dla mojej duszy

cisza..... czas się zatrzymał..... jestem ponad nim, tak sie czuję....
Mój brat z bratową pracują, wiec mam dużo czasu dla siebie.... (patrzą na mnie dziwnie hehehe że nie chce z nimi do miasta jechać tylko wole tu być

) siadam na trawie pod wielkim dębem i obserwuję przyrode słucham.....Cudowna jedność!
Wczoraj wieczorem jak szłam do pokoju, wchodząc po schodach....(nie walnęłam się w głowę Robercie

)
zobaczyłam rozbłysk w głowie, jakby przed oczami ale nie oślepiło mnie, więc stanęłam na momencik, a że miałam zajęte ręce różnymi rzeczami i było mi ciężko

to nie zastanawiałm się nad tym czego doświadczyłam i poszłam do pokoju. Czułam obecność gościa w moim pokoju ( zresztą od samego początku ze mną był w nim). Pogadałam jeszcze ze znajomymi na necie i położyłam się lulać. Dziś wstałam wcześnie, kawusia poranna medytacja... przygotowanie do dnia... mega wdzięczność że się obudziłam i jestem w pieknym miejscu itp

pogoda cudowna 23 stopnie chmurki, słońce, wiaterek no i trampolina

w sam raz dla Olci coś na adhd

ahhahahahah
Potem leżę sobie na trampolinie i obserwuje aure drzew/lasu przez kilkadziesiąt minut w ciszy i skupieniu tylko ja i natura.... w pewnym momencie- widzę coś co nakłada sie na niebo i las.... odwracam na chwile głowę widzę znowu normalnie las dom drzewa. Znowu zaczyna obserwować aurę lasu i znowu zaczyna mi się nakładać inny obraz w ogóle inne barwy nie umiem ich nawet nazwać? inne niż w tym wymiarze. Właśnie! Coś śmigało coś po niebie w różnych kierunkach, było szybkie.... kurde, nie zwróciłam na to wcześniej uwagi! nie umiem tego kształtu opisać.... Jeszcze były dziwne dźwięki, jakby buczenie? nie wiem?
Ja pikole dobrze że tu to pisze.... może mnie nie weźmiecie za wariatke hehehehe!
Nie wiem coś mnie wytrąciło z tego stanu......? Acha.... ni z tąd ni z owąd, jakaś awionetka przeleciała nade mną. Zaczełam widzieć wszystko po staremu. Wstałam i poszłam coś zjeść i sie napić.... czułam się jakaś zmęczona po tym doświadczeniu....
Jak już zjdałam, dalej mnie tam ciągneło na tą trampoline

wziełam laptopa, położyłam sie i czekałam co mi duszyczka powie, czego chce

poleciało najpierw z naszego forum Crystal Bowls Chakra i dalej słucham co mi w dudzy gra.... szepcze do mnie a może by tak polatać z Roberta transerkiem?

no to zapodałam sobie transerka weszłam w stan i latam sobie w przestworzach ( jeszcze w mojej glowie) no i padła mi bateria w laptopie transik sie skończył a ja dalej latam troche mnie ściągnęło do ciałka hmmmm ale tak inaczej.... byłam tylko swoją głową hehe ciała nie czułam tylko wiatr na mojej twarzy.... i nagle jasność! Kurde mówie co to?! widze niebo! ale jak?! mam zamknięte oczy przecież! rozglądam się dalej je widzę eheh w głowie szum albo coś takiego?! zaczynam czuć ciało.... czuję słońce że świeci... widze niebo ale słońca nie widzę słyszę lecący samolot, jest nademną... ale go nie widzę... nie wiem co się dzieje ale czekam na rozwój sytuacji.....rozglądam siepowoli i znowuwidzę to coś latającego w rózne strony z wielka prędkością.... Słyszę szczekanie psa i się podnoszę otwieram oczy i jestem z powrotem obecna w lekkim szoku.... lece do domu podłaczam laptopa i pisze do Was
To tyle.... Nie wiem co sie stało, ale się stało

czuję się świetnie

ide zaraz doświadczać dalej
Jakby co to mówiłam że nic takiego nie robiłam
Pozdrawiam wszystkich którzy wytrwali do końca

Buziolki
