ALBERT TAYLOR / WĘDRÓWKI DUSZY

Zaczęty przez iconka, Październik 16, 2013, 12:15:18 AM

« Odleglosc od ciala a postrzeganie | Praktykowanie OBE - Drugie Życie Poza Cialem »

iconka


ALBERT TAYLOR / WĘDRÓWKI DUSZY
(Soul Traveller. A Guide to Out-Of-Body Experiences and the Wonders Beyond / wyd. orygin.: 1996)





   

Celem niniejszej publikacji jest przedstawienie doświadczeń autora, pragnącego podzielić się pewnymi informacjami z osobami, które mogą przeżywać ten sam rodzaj paraliżu, jaki przeżył on, po to, by pomóc w pokonaniu obaw, a także by pokazać im, jak pokonać próg i osiągnąć stan przebywania poza ciałem. Autor nie jest w żadnej mierze odpowiedzialny za niczyje zdrowie i bezpieczeństwo i zaznacza, iż czytelnicy podejmują opisane doświadczenia na własne ryzyko.





Dla mojej żony KATHRYN

Bez ciebie nie miałbym odwagi
zajść tak daleko.
Dziękuję za twoją miłość
wsparcie i wyrozumiałość.
Przedw wszystkim dziękuję tobie za to,
że przytrzymałaś mnie,
kiedy straciłem głowę.


To podróz do wrót, na któych ewentualny napis mógłby brzmieć:
PRAWDA


    SPIS TREŚCI:

  Przedmowa
  Podziękowania
  Wstęp

      WĘDRÓWKI DUSZY

1. W powietrzu
2. Bzyczące pszczoły
3. Odwiedziny
4. Parapsychiczny ratunek
5. Zmiana perspektywy
6. Moje ciało i ja
7. Nigdy nie jest się za starym
8. Spotkanie z krewnym
9. Gwiazdo jasna, najjaśniejsza
10. Płaszczyzny świadomości
11. Piękny marzyciel
12. Najwyższa prawda
13. Przygotowania przed lotem
14. Podróż do domu

Słownik terminów
Bibliografia
O autorze


iconka

#1
PRZEDMOWA

Dzieciństwo Alberta Taylora, inżyniera, naukowca i artysty, naznaczone było tajemnicą. Częstokroć w nocy i nad ranem doświadczał pewnego rodzaju paraliżu. Nie usatysfakcjonowany tłumaczeniem babci, że "nawiedzają go czarownice", młody Albert szukał bardziej konkretnego wytłumaczenia. Jego poszukiwaniom prawdy towarzyszy odwaga i miłość. Wędrówki duszy to książka skierowana do każdego z nas. Wraz z Albertem Taylorem doświadczamy tego, co tajemnicze, cieszymy się oświeceniem i z przestrachem patrzymy na nieskończone możliwości ludzkiego umysłu i duszy.

Albert Einstein powiedział kiedyś: "Najpiękniejsze rzeczy, których doświadczamy to tajemnice, to źródło wszelkiej prawdziwej sztuki i nauki". Albert Taylor udowodnił to twierdzenie własnym życiem.
Dr Carole Carbone



PODZIĘKOWANIA

Pragną szczególnie podziękować:
Shirley MacLaine
Beatrice Scott
Jack Houck
Pat Lewis
Kim Craven
Dr Carole Carbone
Susan Walker
IANDS
Luz Virgen
Daryll Ford
Constance Ray
Nancy Henderson
The Learning Light Foundation
Catherine Coleman
oraz Otto-Matic


WSTĘP

Wiele w spaniałych podarunków otrzymujemy w naszym życiu,
jednak każdy ukazuje się w odpowiednim momencie i miejscu.
Jeśli uwierzysz w to, także będziesz latać.
Podróżnik duszy

Czy istnieje życie po śmierci? Czy człowiek rzeczywiście posiada dusze? Czy aniołowie i duchy są rzeczywistością? Czy te byty duchowe uczestniczą w kształtowaniu ludzkiego przeznaczenia?

Osobiście wierze, iż znalazłam odpowiedzi na niektóre z tych pytań. Prawdę mówiąc, to te odpowiedzi odnalazły mnie. W niniejszej publikacji spróbowałem opisać wędrówki mojej duszy, określane też terminem OBE (Out of Body Experiences), czyli wychodzenia poza ciało.

Po pierwsze muszę powiedzieć, że nie należę do osób określanych jako – religijne. Chociaż zostałem ochrzczony w Kościele katolickim i przez pewien czas byłem ministrantem, przez lata nie uczęszczałem regularnie do kościoła. Dodam jeszcze, że moje życie nie było pełne zjawisk parapsychicznych. Jednak są dwa nadzwyczajne wydarzenia, których nie wolno mi ignorować. Jednym z nich jest rodzaj "paraliżu", którego doświadczałem w nocy lub nad ranem. Z drugim wiąże się osoba mego ojca, o czym opowiem później.

Przede wszystkim chciałbym się skoncentrować na wyjaśnieniu paraliżu. "Nawiedzają cię czarownice!" mawiała moja babka, gdy tylko ktoś uskarżał się na paraliż. Ten tak zwany paraliż, jak odkryłem później, był moimi prywatnymi drzwiami do tego, co może być "najwyższą prawdą".

Przez całe życie, jak tylko sięgam pamięcią, doznawałem czegoś szczególnego, czego zawsze się bałem. Nazbyt często budziłem się w pełni świadom otoczenia; widziałem i słyszałem, ale całkowicie nie byłem w stanie się poruszyć. Byłem sparaliżowany! Nazywam to "stanem paraliżu". Wówczas o paraliżu wiedziałem tylko tyle, że przytrafiał się mojej matce, mojemu kuzynowi Robertowi i mnie samemu; my wszyscy nienawidziliśmy tego odczucia!

Kilka lat później, kiedy powiedziano mi, że Robert umarł, dowiedziałem się także, że stało się to w stanie paraliżu. Żona Roberta, Catherine, mówiła, że jej mąż jęczał, co było dla niej sygnałem, aby go obudzić. Normalnie wystarczyło nim wstrząsnąć, lecz Robert wkrótce przestał wydawać jęki i odszedł.

Ta niemiła wiadomość o Robercie tylko wzmogła moje obawy co do tego... defektu. Nie tylko nienawidziłem paraliżu, ale zacząłem się go bać. Teraz uważam, że w tym stanie znajdowałem się na granicy śmierci. Ta dolegliwość dokuczała mi przez lata. Dość wcześnie odkryłem, że podczas paraliżu mogłem jedynie głośno jęczeć tak jak Robert i nic więcej. Nazwę to "fazą przerwania". Moja żona, Kathy, tak do tego przywykła, że dźgała mnie łokciem, abym się obudził. Wtedy znowu mogłem ruszać ciałem.

Tak przedstawiała się sytuacja. Budziłem się sparaliżowany, jęczałem cicho (faza przerwania), Kathy waliła mnie łokciem. Nie cierpiałem tego! Nie miałem wtedy pojęcia, jak bardzo blisko byłem osiągnięcia stanu OBE. OBE to określenie obecnie powszechnie używane, istnieje także inne: projekcja astralna, lecz ja wolę nazywać to "podróżą duszy". Termin ten wybrałem z wielu powodów. Jednym z nich jest Stowarzyszenie Eckankar, ale o tym później.

Innym szczególnym doświadczeniem, które zachodziło podczas snu, jest – jak ja to nazywam – "budzenie się we śnie". Chociaż mocno spałem, byłem świadomy, że śnię albo też świadomy czegoś innego, co uznawałem za sen. Środowiska naukowe i metafizyczne określają to mianem "przytomnego śnienia".

Po przebudzeniu się we śnie, zmieniałem sen! Czasami latałem. Innym razem badałem moje otoczenie. Nie zawsze łatwo było koncentrować myśli, ale kiedy mi się udawało, zawsze było to ekscytujące. Te zjawiska, stan paraliżu, budzenie się we śnie, latanie, pozostawały nie powiązane ze sobą przez całe moje dzieciństwo i większość dorosłego życia.

Pewnego wieczoru wypożyczyłem film Out On A Limb (tytuł polski: Na krawędzi) z Shirley MacLaine w roli głównej. Film ten wywarł na mnie przepotężne wrażenie; czego wówczas jeszcze nie rozumiałem. Pod koniec filmu Shirley MacLaine doznaje OBE w wyniku ciągu parapsychicznych doznań. Film tak bardzo na mnie wpłynął, że napisałem do Shirley MacLaine list (którego nigdy nie wysłałem). Oto on:

Szanowna Pani,

Nie mam w zwyczaju pisać do znanych osobistości lub kontaktować się z nimi w inny sposób jako     ich sympatyk. Jednak czuję się zmuszony do napisania tego listu.

Niedawno wraz z żoną obejrzałem na wideo film "Out On A Limb", który nas oboje do głębi poruszył.

Obecnie pracuję jako inżynier w programie stacji kosmicznych Freedom NASA, a od dwóch dziesięcioleci związany jestem z przemysłem kosmicznym i tajnymi oraz jawnymi programami rządowymi. Uważam się za szczęśliwca, pracując nad projektami, o których większość Amerykanów nie dowie się jeszcze przez wiele lat, jeśli w ogóle.

Przez całe życie interesowałem się i nadal się interesuję astronomią, lotami kosmicznymi, UFO oraz zjawiskami parapsychicznymi. Nie chciałbym, aby odniosła Pani wrażenie, że interesują mnie jedynie sprawy związane z kosmosem. Chciałem naświetlić moje pochodzenie, w nadziei uwiarygodnienia tego listu.

Cóż, mówiąc krótko, poszukuję wiedzy o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości życia. Chciałbym wiedzieć więcej o astralnej projekcji. Chciałbym poznać Siłę, która jest w nas i dookoła. Chciałbym odkryć związek między OBE a tą Siłą.

Kończąc, chciałem Pani powiedzieć, że podziwiam Pani odwagę w tym, że odsłoniła Pani swe odkrycia. Czyniąc to, wystawiła się Pani na ośmieszenie przez media i środowisko. Wydaje mi się, że postawiła Pani wszystko na najwyższą prawdę. Jeżeli więc Pani znajdzie trochę czasu pośród rozlicznych zajęć, byłbym wdzięczny za Pani sugestie co do drogi, którą mam kroczyć.
   
Szczerze oddany, Albert Taylor Jr.

P. S. Dziękuję za podzielenie się z nami poprzez film tym, czego Pani doznała.


* * *

Nieomal opętała mnie obsesja przeżycia OBE. Podzieliłem się tym z bliskim przyjacielem, który zasugerował mi zapisanie się na kurs metafizyczny prowadzony przez Doktor H. w miejscowej uczelni. Moja żona i ja zapisaliśmy się na część pierwszą serii wykładów i warsztatów opracowanych i prowadzonych przez Doktor H. Doktor H., sama przeżywszy OBE i doświadczywszy wielu para-psychicznych zjawisk, postanowiła poprowadzić zajęcia skupiające się na duchowej świadomości i oświeceniu.

Podczas kursu Doktor H. zadała grupie pytanie, które całkowicie zmieniło moje życie. Zapytała, czy ktokolwiek czuł się sparaliżowany w nocy podczas snu.

Mój Boże! Myślałem, że paraliż przytrafia się tylko mnie! Cóż, mnie, mojej matce i zmarłemu Robertowi.

Doktor H. zaczęła opisywać, jak ów paraliż ma się do OBE. Natychmiast zwątpiłem w jej słowa, ponieważ wiedziałem, że nie doznałem wyjścia poza ciało. Wtedy Doktor H. powiedziała:

– Nie możecie powiedzieć mi tego, o czym nie wiecie! Opisała także, jak latanie we śnie również można uznać za OBE. Pomyślałem: "To niemożliwe! Ja latam cały czas!" Poczułem, że zebrani są zaskoczeni i nieco podekscytowani. Czy to prawda? Czy moje latanie to OBE?

W tym momencie poczułem, że musze zająć się tą sprawą dogłębniej. Wyszedłem i kupiłem wszystkie książki na temat OBE i astralnej projekcji, jakie udało mi się znaleźć. Journeys Out of the Body Roberta Monroe (w Polsce: Robert A. Monroe – Podróże poza ciałem), Out of Body Experiences Dr Keith Harary i Pameli Weintraub (w Polsce: Keith Harary & Pamela Weintraub – Doznania poza ciałem)to tylko dwie z wielu, jakie przeczytałem. Książki Monroe fascynowały mnie i przerażały.

Dlaczego w jego książkach muszą występować niecielesne byty? Czy nie wie, że boję się duchów, chociaż nie mam ku temu żadnych rozsądnych powodów?

Jego książka obudziła wspomnienia. Raz, gdy miałem cztery lata, podczas paraliżu jakaś postać usiadła na skraju mojego łóżka i wyszeptała moje imię.

– Alberrrt!

Innym razem, kiedy miałem siedem lat, pamiętam, że leżałem w nogach łóżka rodziców i oglądałem Louis Lomax Show. Lomax przeprowadzał wywiad z człowiekiem, który utrzymywał, że przechwycił upiorne postacie mnichów modlących się w angielskiej katedrze w trzecim lub czwartym wieku. Rozmazane, miękkie i delikatne postacie klęczące pośród kościelnych ław przestraszyły mnie tak bardzo, że nie chciałem iść spać. W końcu mama przekonała mnie, żebym poszedł do łóżka z różańcem przyciśniętym do piersi, powtarzając ciągle na nowo słowa "Zdrowaś Maryjo". Nie mam pojęcia, dlaczego tak mocno boję się duchów, zjaw i upiorów. W końcu nic takiego nie istnieje, prawda?

Wkrótce dowiedziałem się, że strach pełnił rolę krat w więzieniu, przeze mnie samego stworzonym. Należy sobie uświadomić, że strach to bardzo efektywna blokada tworzona przez nas samych. Tak ważna, że aż trudno mi jest oddać jak bardzo.

iconka

#2
1. W POWIETRZU

Pragnę latać bardziej niż czegokolwiek na świecie!
Richard Bach, Jonathan Livingstone Seag

W lutym 1993 roku postanowiłem udać się do mojego stałego lekarza z nadzieją wyjaśnienia choć w części tajemniczych okoliczności mojego paraliżu. Kiedy siedziałem w skromnym gabinecie, powtarzałem w myślach pytania, które zamierzałem zadać.

– Hm... pani doktor, czy miała pani kiedyś pacjenta, który wstawał podczas snu? (Odpowiedź prawdopodobnie brzmiałaby: Tak, wszyscy to robili!)

– Pani doktor, w nocy tracę panowanie nad ciałem. (Wygląda na opętanie przez demony.)

– Proszę pani, martwię się moim paraliżem. (To wygląda na paranoję.)

– Miewam... – W tym momencie ona weszła do gabinetu.

– Dzień dobry, panie Taylor. Jak się pan czuje? Zaczęła mnie badać. W czasie badania zadawała wiele pytań, a ja nie mogłem wtrącić nawet słowa. W końcu pani doktor zamilkła.

– Proszę pani – odezwałem się. – Czy kiedykolwiek budzi się pani w nocy sparaliżowana?

Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.

– Proszę się nie martwić, czasami to mi się przytrafia. Nic panu nie będzie!

– Ale nie jestem...

– Jest pan zdrowy, panie Taylor. Proszę przyjść za trzy miesiące. – Odwróciła się i wyszła. Oczywistym się stało, że tymczasem pozostawiono mnie samemu sobie.


* * *

14 marca 1993, godz. 22:00 (przestraszony)
Poszedłem spać z lekkimi obawami. Zasnąłem, nie wiedząc właściwie, co powinienem zrobić, by osiągnąć OBE. Nie byłem pewien, co robić, jeśli cokolwiek, to zasnąć.

OBE ZACZYNA SIĘ
Myślałem, że coś chwyciło mnie za ramię. Wtedy uświadomiłem sobie, że leżę w łóżku sparaliżowany. Chciałem ze wszystkich sił wyjść z paraliżu; udało mi się częściowo usiąść. Spojrzałem na zegarek. Była trzecia w nocy, niedziela.


* * *

15 marca 1993, godz. 21:30 (lekko zmęczony)
Położyłem się do łóżka, rozluźniłem całe ciało, otoczyłem się białym światłem (teraz traktuję to białe światło jak element wspierający, niczym boczne kółka w dziecięcym rowerku). Podobną funkcję jak boczne kółka pełni wiele instrumentów i technik, które wykorzystywałem na początku. Po pewnym okresie ćwiczeń już ich nie potrzebowałem. Wkrótce zapadłem w lekki sen.

OBE ZACZYNA SIĘ
W następnym momencie uświadomiłem sobie, że lecę lepiej i szybciej niż kiedykolwiek przedtem. Pomyślałem sobie – Jejku, udało się! – Przyszło mi do głowy, aby odwiedzić Doktor H., tak jak ona sugerowała.

Zmieniłem kierunek i pomknąłem. Po drodze eksperymentowałem z prędkością i wysokością. Rozwinąłem pełną szybkość. Chciałem polecieć wyżej i poleciałem. W dole widziałem domy, drzewa, znajome ulice; wszystko zlewało się w jeden zamazany obraz. Nigdy nie poruszałem się tak szybko. Żaden samochód, pociąg czy nawet samolot nie mógł mi dorównać. Zwolniłem i uświadomiłem sobie, że coś mnie ściąga ku dachowi domu, który nagle robił się coraz większy i bliższy.

Dostałem się do pokoju przez ścianę i unosząc się w powietrzu, zbliżyłem się do łóżka. Myślałem, że znalazłem się w szpitalu, ponieważ stała przy łóżku świetlista, biała postać, którą wziąłem za pielęgniarkę.

Kiedy zbliżyłem się do łóżka, biała postać wycofała się. Doktor H. leżała w łóżku i najwyraźniej spała. Widziałem, że się nie porusza, jednak nagle w myślach usłyszałem ją:

– Gratulacje, Al. Udało ci się.

– Wiem! – odparłem.

Porozumiewaliśmy się, lecz nie słowami. Nie tylko słyszałem jej głos, lecz także wyczuwałem nastrój, w jakim te słowa wypowiadała. Zauważyłem także, że nie śpi z mężem w tym samym łóżku. Pomyślałem, że warto będzie to zweryfikować, kiedy ją spotkam fizycznie, głównie dlatego, że nadal nie byłem do końca przekonany, czy rzeczywiście tutaj się znalazłem. To wszystko mogło mi się przyśnić! Nagle doznałem szybkiej zmiany pola widzenia i znalazłem się z powrotem w moim łóżku, połączony z własnym ciałem. Usiadłem, opierając się na łokciach i pomyślałem: Jejku, to było wspaniałe! – Odwróciłem się na bok i zasnąłem.

# RETROSPEKTYWA #
W jaki sposób Doktor H. mogła mnie widzieć i słyszeć? Czy to mi się śniło? Później dowiem się, że dusza może się porozumiewać z innymi duszami, lecz niekoniecznie ze świadomością "osobowego ja". "Osobowe ja" jest częścią nas, która współdziała z naszym codziennym, materialnym światem. Jest to ta część naszej psyche, która nienawidzi, boi się, zazdrości i osądza – nasze najlepsze zdolności!

Pod koniec tego samego tygodnia wraz z żoną uczestniczyłem w jeszcze jednych zajęciach OBE. Nie mogłem się doczekać, by porozmawiać z Doktor H., ale powstrzymałem się i postanowiłem podejść do niej w czasie przerwy. Przywitałem się i zapytałem:

– Więc, Doktor H., czy coś się wydarzyło w tym tygodniu?

Doktor H. odparła, że widziała mnie we śnie, ale nie pamięta żadnych szczegółów. Dodała, że pamięta tylko, jak odwracałem się od niej, gdy odchodziłem. Wtedy zacząłem opisywać jej sypialnię; podzieliłem się z nią odkryciem, że nie śpi z mężem w tym samym łóżku. Doktor H. spojrzała na mnie i uśmiechnęła się:

– Tak, to prawda!

Zastanawiałem się, czy to całe wydarzenie było tylko jakimś szalonym zbiegiem okoliczności? Doktor H. jedynie pamiętała mnie we śnie, a ja nie chciałem doszukiwać się w całym wydarzeniu czegoś więcej poza tym, co ona powiedziała. (Całe te "odwiedziny" postawiłem pod wielkim znakiem zapytania.)


* * *

16 marca 1993, godz. 22:00 (przestraszony)
Postanowiłem nie próbować OBE. Miałem także kłopoty próbując spowić się białym światłem. Za jakiś czas zrezygnuję z używania białego światła, ponieważ wierzę, iż ma to swe korzenie w strachu. Później obudziłem się w środku nocy cały drżący. Skrzyżowałem ręce na piersi, odwróciłem się na lewy bok i zasnąłem.

# RETROSPEKTYWA #
Takie "drżenie" odczuwałem już wielokrotnie, ale zawsze wiązałem je z ziemskimi drgawkami. Mieszkając w Kalifornii, nie przykładałem większej wagi do tego zjawiska, jednak później te "drgawki" stały się jeszcze jednym elementem zagadki.


* * *

22 marca 1993, godz. 16:00 (zrelaksowany)
Próbowałem zasnąć. W końcu udało się, ale obudziłem się po chwili cały rozedrgany. Szukałem oznak trzęsienia ziemi, jednak bez rezultatu. Czując ogromne zmęczenie, ponownie zasnąłem.


* * *

28 marca 1993, godz. 21:30 (zmęczony i senny)
Po raz pierwszy użyłem relaksującego nagrania. Wykonałem ćwiczenia i osunąłem się w lekki sen. Wkrótce potem obudziłem się i zauważyłem, że taśma przesunęła się do połowy (czyli minęło około dwudziestu minut). Zdjąłem słuchawki i zasnąłem.

OBE ZACZYNA SIĘ
Szedłem chodnikiem. Nagle zatrzymałem się, ponieważ zastanowiło mnie, jak się w tym miejscu znalazłem. Wtedy pomyślałem: "Czy to sen?"

W przeszłości, kiedy w czasie snu odzyskiwałem przytomność, przeprowadzałem prosty test dla potwierdzenia podejrzeń. Próbowałem lecieć nisko nad ziemią. Skupiałem myśli, pochylałem się do przodu i leciałem powoli nad chodnikiem.

Wstałem, rozejrzałem się dookoła i pomyślałem: "Dobrze! Znowu mi się udało!" Dalej badałem otoczenie, które spowijała dziwna poświata. Nie było ciemno, nie było też dziennego światła; panował tajemniczy półmrok.

Światło najwyraźniej nie padało z jednego konkretnego źródła. Pochyliłem się do przodu i poszybowałem ponad miastem... nie wiem jakim, moim czy jakimś innym. Nie miałem pojęcia, gdzie się znajduję. Wkrótce znalazłem się nad jakimś osiedlem. Pode mną zobaczyłem chyba basen pływacki. Postanowiłem poeksperymentować. Wleciałem do wody. Wpierw powstrzymałem oddech, ponieważ nie chciałem być pierwszym, który utonął astralnie. Postanowiłem wziąć oddech. Czułem chłodną wodę dookoła, wtedy ten chłód wszedł we mnie wraz z oddechem. To było niesamowite!

Wypłynąłem na powierzchnię, potem zanurkowałem i doznałem tego samego uniesienia. Uświadomiłem sobie, że na krawędzi basenu stały dwie lub trzy postacie, nieco poza polem widzenia. Poczułem, że obserwują mnie, zupełnie jak nauczyciele dyżurujący na szkolnym boisku. By uniknąć spotkania, wystrzeliłem z wody wysoko w niebo. Gdziekolwiek byłem, widziałem mnóstwo dachów dookoła skupionych jeden przy drugim.

Nagle rozległ się głośny trzask. Otworzyłem oczy mego fizycznego ciała. Usiadłem w łóżku, wydobywszy z siebie głośne – Jezu!

W nogach łóżka stała Kathy, uśmiechając się niewinnie.

– Przepraszam! – powiedziała. – Upuściłam latarkę.


* * *

30 marca 1993, godz. 24:00 (bardzo śpiący)
Spróbowałem OBE. Leżałem na wznak, próbując się zrelaksować i oczyścić umysł. Chyba minęła cała wieczność, zanim poczułem, jak lekkie mrowienie powoli nabrało mocy i stało się mocnym drżeniem. Byłem nieco zaskoczony, ponieważ po raz pierwszy doznałem drżenia przed zaśnięciem, więc rzeczywiście nie wiedziałem, czego się spodziewać.

W pewnym momencie drżenia poczułem kilka silnych fal i ogarnął mnie strach. Skrzyżowałem ramiona, odwróciłem się na bok i zasnąłem.


* * *

Kwiecień 1993, godz. 3:30 rano (nagle obudzony ze snu)
Obudziłem się i nie mogłem z powrotem zasnąć, więc postanowiłem spróbować drżenia przy pomocy taśmy relaksującej. W połowie zatrzymałem taśmę i odwróciłem się na bok. Czułem, jak drżę. Odwróciłem się na plecy i spróbowałem wzmocnić drżenie. Napływało ono gdzieś z mego wnętrza niczym wstępne drgania kalifornijskiego trzęsienia ziemi, a moja głowa była jego epicentrum.

OBE ZACZYNA SIĘ
Pomyślałem, żeby polecieć ku górze. Czułem, jak trę głową o wezgłowie naszego łóżka. Wezgłowie zaczęło osuwać się!

Faktycznie czułem, jak powierzchnia deski odsuwa się ode mnie, a może to ja oddalałem się od niej? Nagle uświadomiłem sobie, że widzę, chociaż moje fizyczne oczy były zamknięte!

Spostrzegłem niesamowite światło pozbawione jakiegokolwiek źródła, promieniujące z łazienki. Dotarł do mnie także jednostajny, głośny, bzyczący dźwięk. Pomyślałem sobie – Czy to jest właśnie to? Postanowiłem wstać (fizycznie), ale nie mogłem się ruszyć nawet o cal! Byłem sparaliżowany! Ta świadomość zaszokowała mnie. Nie byłem przygotowany na to zupełnie.

Po raz pierwszy doświadczyłem paraliżu bez zaśnięcia i późniejszego obudzenia się w tym stanie. Bez najmniejszego ostrzeżenia pojawił się po mojej prawej stronie, około osiemnastu cali ode mnie, ludzki kształt. To mnie zdziwiło. Przekazałem mu myślami polecenie, aby odszedł. Nie zareagował! Za to stawał się coraz bardziej przezroczysty.

Ogarnęła mnie panika! Rozpocząłem fazę przerywania, w nadziei, że Kathy obudzi mnie i tak się też stało. Światło w pokoju zmieniło się, gdy z powrotem połączyłem się z ciałem.

Po przebudzeniu opowiedziałem Kathy o zjawie. Wyjaśniła mi, że nie poruszałem się fizycznie, a moja głowa znajdowała się około dziewięciu cali od wezgłowia, kiedy mnie szturchnęła. Kiedy zasypiałem, znajdowałem się mniej więcej w takiej samej odległości. Szczególne!

# RETROSPEKTYWA #
Właściwie to nie bałem się tej postaci. Myślę, że to bzyczenie, światło, unoszenie się, paraliż i w końcu ta postać zapanowały nade mną. Kathy mówiła, że moja głowa była oddalana o dziewięć cali od wezgłowia, a jednak autentycznie czułem nierówny guzik wystający z winylowej powierzchni. Czyżby moje astralne ciało wystawało ponad czubek mojej głowy?

Czytałem w rozmaitych książkach, że zjawisko wystawania ponad głowę jest dość powszechne dla ciała astralnego. Bawi mnie to, że te kilka książek używa określenia "powszechne". Dla mnie nic z tego nie jest powszechne!


* * *

24 kwietnia 1993 godz. 21:30 (zmęczony)
Ponownie postanowiłem użyć relaksującego nagrania. Kiedy leżałem zrelaksowany, jaskrawe światło przemknęło mi przez powieki. Było niebieskie i towarzyszył mu odgłos jakby bzyczenia lub syczenia. Przez krótki czas zastanawiałem się nad znaczeniem tego, a potem zasnąłem.


* * *

1 maja 1993 (przerywany sen)
Obudziłem się sparaliżowany i nieco przestraszony, ale wyszedłem z tego drogą perswazji.

OBE ZACZYNA SIĘ
Tym razem próbowałem opuścić ciało w inny sposób. Czytałem w książce Roberta Monroe Podróże poza ciałem (Joumeys Out of the Body), że alternatywnym sposobem wydostania się z ciała było "przeoczenie się". Pomyślałem o tym i zrobiłem to. Wtedy uświadomiłem sobie, że patrzę na twarz mojej żony z góry. Unosiłem się około dwunastu cali nad nią. Uświadomiłem sobie poza tym czyjąś obecność w pokoju, ale najwyraźniej ten ktoś zadowalał się przebywaniem obok telewizora.

Spróbowałem wstać, szukając koca moimi astralnymi stopami. Zauważyłem, że koce nie były wykonane ze stałej materii; moje stopy przedostały się przez nie z bardzo małym wysiłkiem. Następnie poczułem winylową powierzchnię materaca wodnego i przy najdelikatniejszym parciu udało mi się przedostać przez nią do podgrzanej wody wewnątrz. Sklejka znajdująca się pod materacem stawiła pierwszy poważny opór, lecz wkrótce poddała się naciskom moich członków.

Przedostałem się przez sklejkę aż do dywanu pod spodem. Sam nie mogłem w to uwierzyć! Stałem pośrodku łóżka, stawiając nogi na dywanie! Nie do wiary! Rozejrzałem się po sypialni, gdy przyszła mi do głowy myśl by powędrować dalej i z tą myślą musiałem chyba odlecieć w niekontrolowany sen.


# RETROSPEKTYWA #
Wspomniany epizod przedstawia dziwny sposób kończenia OBE. Normalnie pamiętałem o powrocie, ale nie tym razem. Czy to możliwe, że moimi wycieczkami kieruje jakaś niewidzialna siła, która pozwala mi doświadczać OBE w małych jednorazowych dawkach?

Zastanawia mnie, czy większość osób doznaje OBE, lecz traci świadomość lub osuwa się w "normalny" sen, tak jak prawdopodobnie mi się przytrafiło? Ważnym kluczem do odpowiedzi może być pozostanie w pełni świadomym, co oczywiście łatwo jest powiedzieć, a trudniej wykonać.

iconka

#3
2. BZYCZĄCE PSZCZOŁY

Za rydwan masz obloki, przechadzasz ślą na skrzydłach wiatru.
Księga Psalmów 104,3-4

Doktor H. jest nieocenionym źródłem informacji, a także umiejętności, którymi chętnie się dzieli. Powiedziała mi, że prowadzi inne zajęcia nastawione głównie na OBE i zaproponowała, abym na nie uczęszczał. Zaprosiła mnie także na zjazd International Association of Near Death Studies – IANDS (Międzynarodowego Stowarzyszenia Studiów nad Życiem po Śmierci), który miał odbyć się w Santa Fe Springs w Kalifornii. Z niecierpliwością czekałem na oba te wydarzenia.

Zajęcia okazały się wielce pomocne. Nie tylko miałem okazję zapoznać się z udokumentowanymi przypadkami, lecz także spotkałem osoby gotowe zrozumieć przejścia podobne do moich. Większość uczestników nie mogła się doczekać swego pierwszego OBE.

Po trzecich i ostatnich zajęciach kursu OBE podzieliłem się z Doktor H. moją niechęcią do paraliżu i zapytałem, czy ma jakieś sugestie, jak nad nim zapanować lub nauczyć się tolerować.

– Kiedy czujesz się sparaliżowany, pomyśl tylko, że chcesz poruszyć małym palcem; wtedy wrócisz do ciała – odparła pani doktor.

Jak widać, rozwiązanie okazało się bardzo proste. Potrafiłem połączyć się z ciałem bardzo małym wysiłkiem. Koniec z paniką i walką, by wyjść z paraliżu. Gdzie ta kobieta była przez cały ten czas? Dzięki niej przestałem bać się paraliżu, a nawet zacząłem go wyczekiwać.

W lipcu 1993 roku po raz pierwszy uczestniczyłem w spotkaniu IANDS. Zafascynowały mnie opowieści z pierwszej ręki o doświadczeniu życia po śmierci (near death experience – NDE). Jedna kobieta przeszła NDE trzykrotnie w wyniku choroby wątroby. Inna kobieta miała wypadek samochodowy, w wyniku którego ona i jej syn przeszli jednocześnie NDE.

Wstydząc się moich OBE, ograniczyłem się do słuchania. W końcu ci ludzie doświadczyli śmierci. Ja wykonywałem zaledwie rekonesans. Kiedy pojawiał się temat OBE, zebrani zawsze zwracali się do pani, która przeszła trzy NDE.

Dowiedziałem się, że w wyniku owych NDE Rosanna miewa świadome i kontrolowane OBE i to o wiele częściej niż ktokolwiek im znany. Musiałem się z nią spotkać! Mówiąc krótko, Rosanna i ja spotkaliśmy się i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Opowiedziała mi o swych NDE i OBE. W jej towarzystwie czułem się bardzo dobrze i także opowiedziałem jej o niektórych moich przypadkach. Wymieniliśmy książki, nagrania relaksujące i opinie.


* * *

26 września 1993, godz. 1:30 (trochę śpiący)
Od czterech miesięcy nic się nie zdarzyło. Wstałem o wpół do drugiej w nocy, ponieważ nie mogłem zasnąć. Położyłem się z powrotem dopiero o 4:30. Wkrótce rozpocząłem rutynowe "przygotowania do lotu", które opracowywałem od momentu, kiedy zaczęły się te przeżycia.


OBE ZACZYNA SIĘ
Poczułem, że unoszą mi się nogi. Wprawiło mnie to w osłupienie. Spuściłem nogi, a one przeszły przez materac. Postępowałem tak przez około minutę. W górę i w dół, w górę i w dół. Moje astralne nogi nie czuły moich fizycznych nóg; były jakby elastyczne, jakby z gumy. Zauważyłem, że mogę je rozciągać lub owijać jedną wokół drugiej, tworząc astralnego precelka. Mogłem także dowolnie zmieniać ich rozmiar i kształt.

Wówczas stało się coś, co na stałe zmieniło moje OBE. Wprost do mego ucha przemówił najdelikatniejszy, najczulszy kobiecy głos, jaki kiedykolwiek słyszałem.

– Al...?

Znowu ogarnęła mnie panika! Coś lub ktoś delikatnie trzymało mnie za ręce. Uchwyt raczej ochraniał mnie niż hamował ruchy.

Rozpocząłem fazę przerwania. Kathy zdążyła na czas. Wróciłem do ciała i usiadłem.

# RETROSPEKTYWA #
Cóż, nie tylko widziałem, czułem i słyszałem zjawę, lecz ona postanowiła nawiązać kontakt. Jeżeli ta zjawa nie wiedziała, że boję się duchów, to teraz z pewnością wie!

O tym dziwnym zdarzeniu opowiedziałem zaufanej przyjaciółce w pracy. Poradziła mi, abym odwiedził Eckankar Society. Eckan co? Nigdy o czymś takim nie słyszałem! Zważywszy fakt, że urodziłem się i mieszkam w Kalifornii, zastanowiło mnie, dlaczego nie wiedziałem o istnieniu "Eckankar Society". Odnalezienie tego stowarzyszenia nie było trudne. Główne biuro mieściło się w Anaheim w stanie Kalifornia.

27 września 1993 roku pojechałem do Anaheim. Wszedłem głównymi drzwiami, przerywając grupie osób siedzących w kole pośrodku pokoju. Kobieta w średnim wieku uśmiechnęła się do mnie wskazując mi miejsce; usiadłem pospiesznie. Wszyscy zamknęli oczy i zaczęli śpiewać najprzedziwniejszą piosenkę. Spróbowałem przyłączyć się do nich, nie odstając za bardzo.

Kiedy zakończyli Hu (teraz już wiem, co to jest), zaczęli omawiać sny i wpływ duchowych mistrzów. Po krótkiej chwili podniosłem rękę w nadziei, że pozwolą mi zabrać głos.

– Tak? – z zaciekawieniem odezwała się tamta kobieta.

– Hm, nigdy wcześniej tutaj nie byłem – odpowiedziałem. – Zastanawia mnie, o co w tym wszystkim chodzi.

– Tak dobrze tutaj pasujesz, że wzięliśmy cię za eckistę.

– Nawet śpiewał z nami Hu! – zauważył ktoś inny.

Zostałem wtedy powitany niczym dawno utracony krewny. Muszę przyznać, że nigdy dotąd obcy mnie nie witali tak otwarcie i szczerze wyrażając miłość. Opowiedziałem im o moich doświadczeniach i o tym, że szukam zrozumienia. Jedna kobieta wyszła i wkrótce wróciła z tabelą opisującą rozmaite poziomy świadomości.

Kobieta wskazała poziom eteryczny. Dźwięk kojarzony z tym poziomem to "bzyczące pszczoły"! Ci ludzie posiadali tabelę, w której znajdował się dźwięk słyszany przeze mnie. Czyż nie było to potwierdzenie? Wtedy zaczęli mi wyjaśniać, co oznacza słowo Eckankar.

Dowiedziałem się, że Eckankar oznacza współpracownika Boga. Ci ludzie wierzą, że to jest ostatecznym przeznaczeniem duszy i ten cel może być osiągnięty jedynie poprzez lekcje pobrane od niezliczonych bytów reinkarnowanych. Jeden z mężczyzn skierował mnie do ich własnej biblioteki; mogłem zabrać do domu jakiekolwiek książki lub kasety, pod warunkiem, że je zwrócę.

Przez następne kilka miesięcy nauczyłem się wiele od eckistów. The Eckankar Society praktykuje wiele duchowych ćwiczeń, by pomóc danej osobie w osiągnięciu najrozmaitszych rzeczy, w tym "podróży duszy".

Najciekawszym w tym jest to, iż eckiści twierdzą, że nie mają duszy. "My sami jesteśmy duszą" utrzymują stanowczo. Poza tym energię, którą otrzymujemy w formie życia, nazywają "Eck".

Kiedy wybrałem książkę z biblioteki eckistów, wyszedłem. Książka opowiadała o człowieku, który nauczył się odbywać podróże duszy. Znalazłem tam kilka duchowych ćwiczeń. Jedno z nich polegało na wczesnym położeniu się spać i nastawieniu budzika na 1:30 w nocy. Następnie trzeba było wstać na kilka godzin, nic nie spożywać, najwyżej wodę i z powrotem położyć się do łóżka.

Przypomina to moje doświadczenie z 26 września 1993. Prawda? Czy to tylko zbieg okoliczności?

Autor kontynuował. Nuć Hu (wymawiaj hju). Hu to pieśń miłosna do Boga. Hu śpiewa się w następujący sposób: należy wziąć głęboki oddech i wypuszczać powoli powietrze przez rozchylone wargi, wypowiadając jedno ciągłe Hu.

Druga książka przedstawiała listę ponad stu różnych ćwiczeń duchowych, mających wspomagać daną osobę w parapsychicznych osiągnięciach, jasnowidztwie, duchowym leczeniu, regresji minionego życia i oczywiście w podróży duszy.

Spróbowałem IST (interrupted sleep techniąue – technika przerwanego snu) z fenomenalnym powodzeniem; osiem OBE na dziesięć prób! Pewnej nocy obudziłem się sparaliżowany, opanowałem się i opuściłem ciało fizyczne. Czułem się niczym odbijana piłka, otrząsnąłem się z tego i znalazłem z powrotem w łóżku. Wędrowałem umysłem. "Przestań!" Powiedziałem to na wypadek gdyby, ktoś lub coś było za to odpowiedzialne.

Tego samego roku uczestniczyłem jeszcze w Eckankar World Seminar w Los Angeles Convention Center. To zadziwiające, że zorganizowane stowarzyszenie takiej wielkości pozostawało dosłownie nieznane, przynajmniej w moich ograniczonych kręgach. Ku memu większemu zdziwieniu było tu ponad 2000 osób z całego świata: z Hiszpanii, Anglii, Afryki, Niemiec i wszyscy oni wierzyli, że dusza opuszcza ciało.

Głównym powodem mojego uczestnictwa w seminarium była chęć spotkania kogoś o parapsychicznych przeżyciach podobnych do moich. Ku memu rozczarowaniu większość gości miała jedynie nadzieję na odbycie podróży poza ciało albo też koncentrowała się na innych aspektach, na przykład uzdrawianiu lub przepowiadaniu przyszłości i badaniu przeszłości.

– Chcemy dotrzeć tam, gdzie ty byłeś! – wyznało kilku przybyłych.

– Gdzie ja byłem? – pomyślałem sobie. – A gdzie to właściwie jest? – Czułem się jednocześnie szczęśliwy i rozczarowany.

Szukałem duchowego mistrza, który wziąłby mnie pod swe skrzydła i nauczył zapomnianej wiedzy "starożytnych". Chociaż starałem się jak mogłem, nie potrafiłem tego urzeczywistnić. Ogólnie rzecz biorąc, spędziłem większość dnia w towarzystwie osób miłych, czułych i rozważnych. Od wszystkich emanował wewnętrzy spokój.

W ciągu dziesięciodniowego eksperymentu między 7 a 17 października 1993 miałem trzy OBE w jedną noc. Dwa z nich zaczęły się zupełnie inaczej niż moje poprzednie doświadczenia.


* * *

15 października 1993 (IST)
Wykonałem skróconą technikę przygotowującą do lotu.

OBE ZACZYNA SIĘ
Leżałem, aż uświadomiłem sobie, że między oczyma tworzy się jakiś mały obraz. Kiedy przyglądałem się mu, robił się coraz większy, aż ja znalazłem się w jego centrum. Stałem na rogu sąsiedniej ulicy – tak przynajmniej mi się wydawało.

Jejku, teraz było zupełnie inaczej! Rozejrzałem się i uświadomiłem sobie, że nie wiem, gdzie jestem. Poczułem przypływ odwagi i chciałem zobaczyć mego przewodnika, wskazując na miejsce po prawej stronie przede mną... jakieś dziesięć stóp. Jak na pierwsze spotkanie, było to dość blisko, prawda?

Powtórzyłem moje żądanie, ale on/ona/ono nie ujawniło się. Pomyślałem o moim ciele i zastanowiłem się nad najłatwiejszym powrotem co ciała. Zanim dokończyłem myśl, nastąpiła szybka zmiana w polu widzenia, raptowny ruch i z trzaskiem wpadłem we własne ciało! Pomimo twardego lądowania starałem się nie poruszyć.

Leżałem nieruchomo i wkrótce, pojawił się następny obraz w – jak teraz to określam – moim trzecim oku. Doznałem tej samej sekwencji wydarzeń. Obraz robił się coraz większy, aż ja się w nim znalazłem.

Tym razem pochyliłem się do przodu i poszybowałem w niebo. Czułem się jak Jonathan Livingston Seagull, gdy unosiłem się, ciesząc się niewypowiedzianym widokiem zielonych zboczy pocętkowanych gdzieniegdzie domami. Czując dziwną chęć powrotu, pomyślałem o moim ciele, wtedy obraz rozmazał się, wszedłem i wróciłem do ciała.


# RETROSPEKTYWA #
Powrót do ciała stał się całkiem naturalny. Już nie czułem się bezradny. Jedynie pomyślę o poruszeniu małym palcem i proszę! Dzięki temu czas spędzany w paraliżu ograniczył się zdecydowanie. Jednakże nadal czuję pewną niewygodę na skutek sensacji towarzyszących paraliżowi. Trudności w oddychaniu i zanikająca fizyczna świadomość przypominają o śmierci. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jest to bolesne, tylko bardzo niewygodne. Stan paraliżu według mnie jest jak doświadczenie śmierci w małym przybliżeniu; taka mini-śmierć. W pewien sposób jest to jak zatrzymanie jednego istnienia i rozpoczęcie drugiego. A czyż śmierć właśnie nie jest czymś takim?

Powodzenie IST w połączeniu z rozwiniętą przeze mnie techniką relaksu (wstępny lot Taylora) wydaje się nader obiecujące. Kogo nabieram? Jestem optymistą!

iconka

#4

3. ODWIEDZINY

Doświadczenie projekcji świadomości oraz wiedza o ruchu świadomości
są bardzo pomocne w przygotowaniu do śmierci.

Jane Roberts, Seth Speaks

23 października 1993 (zmęczony)
Poszedłem spać około 22:30. O 2:30 wstałem, poszedłem do łazienki i wróciłem do łóżka. Przez minutę nuciłem cicho Hu i zrelaksowałem się.

OBE ZACZYNA SIĘ
Mój umysł wędrował, aż jakaś muzyka przywróciła mi pełną świadomość. Ten ton nie pochodził z jakiegokolwiek znanego mi instrumentu. Był nie do opisania. Poczułem ruch. Unosiłem się ku górze i widziałem. Rozejrzałem się, by sprawdzić, czy ktoś lub coś jest w pokoju razem ze mną. Ulżyło mi – nie było nikogo trzeciego. To znaczy... byłem zawiedziony. Kurczę! Zastanawiałem się przez chwilę nad tym doświadczeniem i pomyślałem, aby udać się na dach.

Kiedy przedostawałem się przez sufit, pomyślałem o własnym ciele leżącym w łóżku. Nagle znalazłem się z powrotem w ciele, cały pożądanie rozedrgany. Pomyślałem o tym, co się właśnie przytrafiło. Potem znowu skupiłem uwagę na unoszeniu się. Wkrótce mknąłem wprost na sufit. Nie mogłem wyjść z podziwu, że potrafię tego dokonywać.

Pomyślałem, że mógłbym odwiedzić moją przyjaciółkę Kim, i z tą myślą ruszyłem w stronę okna, lecz w moim umyśle pojawiła się myśl o ciele i w mgnieniu oka znalazłem się na powrót we własnym ciele (i mogłem się poruszać). Byłem jednak zdeterminowany, by wydostać się z ciała, więc jeszcze raz postanowiłem rozłączyć się z nim. W następnej chwili jechałem samochodem.

Będąc całkowicie zaszokowany nagłą zmianą sytuacji, nieustannie zadawałem sobie pytanie – Czy to sen?

Pomyślałem o Doktor H.; wyjaśniała, że czasami ludzie stwarzają pojazdy, by nimi się poruszać podczas OBE. Po powtórnym zbadaniu sytuacji, postanowiłem opuścić samochód w czasie jazdy. Chyba zły pomysł! Nie byłem w stu procentach przekonany, że mam OBE; to mogło dziać się naprawdę. Na płaszczyźnie astralnej rzeczy samodzielnie stworzone wydają się realne jak w świecie fizycznym. Zmieniłem decyzję, zjechałem do krawężnika. Jak na astralny pojazd ów samochód reagował znakomicie i łatwo dał się zaparkować!

Nie otwierając drzwi, przepchnąłem się przez nie i stanąłem obok mego astralnego pojazdu. Kiedy odwróciłem się od niego, mój samochód stawał się powoli przezroczysty, aż po prostu przestał istnieć. Byłem zaszokowany. Spojrzałem na dłonie. Otaczała je jakaś dziwna aura. To było absolutnie fascynujące!

Moje całe "ciało astralne" jakby delikatnie połyskiwało. Rozejrzałem się po otoczeniu i skupiłem się na najbliższym narożniku ulicy. Poprosiłem mentalnie czy też telepatycznie o spotkanie na tym narożniku z mym przewodnikiem. Wtedy poleciałem tam, lecz on/ona/ono znowu się nie uwidocznił. Poprosiłem wtedy o spotkanie z Mahantą, duchowym przywódcą Eckankar. Eckiści powiedzieli mi, że Mahanta mógł dowolnie podróżować poza ciałem. Dowiedziałem się także, że jeśli chciałbym się spotkać z Mahantą podczas podróży duszy, muszę jedynie go zawołać. Druga próba! Dobrze, że byłem taki niespokojny, w innym razie mógłbym się rozczarować.

Znowu pomyślałem o Kim i coś wciągnęło mnie na pierwsze piętro pobliskiego budynku. Przez jedną ze ścian wszedłem do kuchni. Przez moment rozglądałem się, czując się zupełnie jak włamywacz przy pracy. Było mi nieswojo; postanowiłem wejść przez okno do jednej z sypialni po drugiej stronie. Nie przyszło mi do głowy, że to mieszkanie może właśnie należeć do Kim. Z jakiegoś powodu to zupełnie uciekło mi z głowy.

Wyleciałem przez okno, skręciłem w lewo i poszybowałem gankiem. Postanowiłem poeksperymentować z prędkością i wysokością. Zauważyłem, że lepiej panuję nad tymi dwoma elementami. Pomyślałem, aby wrócić do ciała i gwałtownie powróciłem. Z początku myślałem, że połączyłem się z ciałem, ale uświadomiłem sobie, że nie.

Zanim wróciłem do ciała, siedziałem w połowie wewnątrz, w połowie na zewnątrz, rozglądając się po pokoju przez – jak mi się wydawało – kilka minut. Wtedy podniosłem głowę i spojrzałem na zegar.
Była 5:37 rano. Podróżowałem przez ponad trzy godziny!

We wcześniejszych lotach, zanim uświadomiłem sobie, że jest to faktycznie OBE (nie wiedziałem, że latałem tylko dzięki czystej myśli), nawiedzała mnie przerażająca myśl, że mógłbym stracić wysokość i spaść; i w jednej chwili czmychałem z nieba spanikowany. Przeważnie w mgnieniu oka hamowałem, aby odbić się od ziemi jak kamień od powierzchni wody. Innymi razy leciałem jak najwolniej, nie mogąc rozwinąć prędkości albo nabrać wysokości. Przez cały czas, o czym nie wiedziałem, właśnie moje myśli były przyczyną tych trudności.

# RETROSPEKTYWA #
Przeczytałem kiedyś, że większość snów trwa zaledwie kilka sekund lub minut, a nie godzin. To była dla mnie pierwsza oznaka, że jest to coś więcej niż sen. Po tygodniu przypomniało mi się to mieszkanie i sposób, w jaki tam się znalazłem jedynie poprzez skupienie myśli. Zacząłem się zastanawiać, czy to faktycznie było mieszkanie Kim. Skontaktowałem się z nią i opisałem mieszkanie z jak największą liczbą zapamiętanych przeze mnie szczegółów. Ku memu zdziwieniu opisane przeze mnie mieszkanie pasowało idealnie do jej domu, nawet sypialnia wychodząca na ganek. Później przesłała mi plan mieszkania i od razu wiedziałem, że tam byłem. Natychmiast uwierzyłem w zjawisko OBE.

* * *

7 listopada 1993 (zwykła noc)
Nic specjalnego nie wydarzyło się, ale obudziłem się w nocy paskudnie rozedrgany.

10 listopada 1993 (zwykła noc)
Śniło mi się coś, kiedy odzyskałem przytomność do tego stopnia, że natychmiast wróciłem do ciała; byłem sparaliżowany.

Wysłałem myślą polecenie – Przestań! – i połączyłem się z ciałem. Nic innego się nie zdarzyło.


# RETROSPEKTYWA #
Dosyć już tego całego chwytania, dotykania i ciągnięcia. Czy jakiś inny byt nadal próbował zmusić mnie, abym "wyszedł i bawił się?" Mogłem jedynie zastanawiać się nad motywami tego kogoś.

* * *

14 listopada 1993 (niepokój, użyłem IST)
Poszedłem spać, nastawiając budzik na 2:30. Wstałem, kiedy budzik zadzwonił, chodziłem przez chwilę i położyłem się z powrotem. Zacząłem cicho nucić Hu. Leżałem przez pewien czas. Nic się nie działo. Sfrustrowany odwróciłem się na bok i zasnąłem.

OBE ZACZYNA SIĘ
Nagle odzyskałem pełną świadomość. Unosiłem się ponad łóżkiem. Musiałem chyba znajdować się w półśnie, kiedy wychodziłem z ciała. Postanowiłem przelecieć wprost przez sufit. Po co komu drzwi? Kiedy moja górna połowa penetrowała sufit, widziałem drewniane belki i przewody elektryczne. Widziałem też sześciocalową izolację z waty szklanej między podłogą poddasza a dachem. Oniemiałem!

Kiedy przedostałem się przez dachówki, ujrzałem poranne niebo pełne drobnych gwiazd. Unosiłem się ponad dachem własnego domu całkowicie oczarowany. Tym razem postanowiłem spróbować czegoś zupełnie innego. Unosząc się w chłodnym powietrzu poranka, pomyślałem nagle i niespodziewanie: Chcę zobaczyć Światło! To Światło, które wszyscy tak określali w parapsychicznym towarzystwie, i jak ja je rozumiałem, opisywane było jako anioł, Jezus, a nawet Bóg.

Cóż, może stałem się zbytnio zadziorny, ponieważ nagle ogarnął mnie niewytłumaczalny strach. Czułem, jak przepełnia mnie panika; zawołałem Rosannę, przyjaciółkę z IANDS. Rosanna zdradziła mi, że dwie osoby przechodzące jednocześnie OBE, mogą bardzo łatwo zlokalizować siebie. Nagle zacząłem się poruszać bardzo szybko i równie gwałtownie zatrzymałem się.

Stałem w obcym mi mieszkaniu. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, stała się dziwna rzecz. Straciłem przytomność i od tamtego momentu nic już nie pamiętałem. Obudziłem się rano, nadal wyraźnie roztrzęsiony na skutek tego niewytłumaczalnego strachu.


# RETROSPEKTYWA #
Czy to mieszkanie mogło należeć do Rosanny? Czy to mnie przerastało? Czy zaszedłem za wysoko, za szybko, zbyt wcześnie? Teraz wiedziałem, że muszę stać się pewniejszym, zanim spróbuję zobaczyć Światło.

* * *

21 listopada 1993 (zwykła noc)
Wykonałem własną technikę wstępną do lotu i nuciłem Hu. W jednej chwili zjawił się paraliż, a wraz z nim znajome bzyczenie. Poczułem, jak górna część ciała zaczyna się unosić.

Jakby zadziałał zaawansowany system wczesnego ostrzegania, mój wzrok natrafił na cel; chociaż nie byłem zupełnie gotowy na ujrzenie człekokształtnej zjawy stojącej po mojej prawej stronie w odległości około trzech stóp. Tym razem zamiast spanikować, skoncentrowałem się na myśli, że to może być mój przewodnik. Zebrałem całą odwagę i powiedziałem – Cześć. Żadnej odpowiedzi.

Powtórzyłem powitanie. Nadal bez rezultatu! Zacząłem odczuwać strach z tego powodu, że najwyraźniej mnie zignorowano.

Zrezygnowałem z prób porozumienia, wróciłem do ciała i odzyskałem nad nim panowanie. Po moim powrocie do ciała obserwowałem, jak postać powoli znika.


* * *

15 lutego 1994 (zmęczony i zrelaksowany)
Zasnąłem od razu, splótłszy nogi z nogami Kathy. Ze snu wyrwały mnie dwie pary astralnych ramion. Poczułem też mocny nacisk w okolicy kości ogonowej.

Wysłałem wiadomość, że nie podoba mi się to uczucie i nacisk natychmiast zmniejszył się, ale nie ustał. Wtedy wyciągnąłem ręce, aby dotknąć tamtych ramion ciągnących mnie.

Ramiona były delikatne, kobiece. Wróciłem do ciała i otworzyłem oczy. Kathy powiedziała, że jęczałem, więc poszturchała mnie nogami.

Nowa informacja: Można doznać OBE nawet wtedy, gdy osoba trzecia nas dotyka. Chociaż Doktor H. twierdzi, że to utrudnia OBE.


* * *

21 lutego 1994, poniedziałek w nocy (nic specjalnego)
Kathy była w delegacji, więc poszedłem spać sam. Podejmowanie próby OBE bez Kathy u boku napawało mnie lekkim niepokojem. Myślę, że na wiele sposobów uzależniłem się od niej w sprawach astralnych. Można powiedzieć, że Kathy jest dla mnie tym czym katapulta dla pilota odrzutowca. Kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli, z jej pomocą wydostaję się z kłopotów. Nie wszystkie z moich OBE były planowane; niektóre po prostu przytrafiały się. Nie byłem pewien mojej gotowości na taką ewentualność. Postanowiłem nie wykonywać ćwiczeń wstępnych przed lotem i lekko zasnąłem.

Wkrótce obudziłem się sparaliżowany. Jako że pozostawałem sam, byłem niechętny do "wychodzenia". Nieco popuściłem fizyczne ciało i zauważyłem wtedy, że otaczają mnie trzy lub cztery niby-ludzkie postacie. Najwyraźniej miały kaptury i długie szaty. Na to jeszcze nie byłem gotowy (jakbym kiedykolwiek był!) Wróciłem pospiesznie do ciała, odzyskując świadomość.


# RETROSPEKTYWA #
Och wspaniale! Kim były te zjawy? Przypominały mnichów. Zastanawiałem się, czy to był tylko sen, czy najprawdziwsze odwiedziny. A jeśli tak, to czego mogły ode mnie chcieć? To ci dopiero była zagadka!

NianiaOgg

Iconka masz może w wersji elektronicznej tą książkę? :)

Robert Noble

Iconka ręcznie przepisuje, w postach Nianiu :)

Sofia

Ja już sobie zdobyłam wersję elektroniczną i zaczynam dziś czytać :)

NianiaOgg

#8
Cytat: Robert Noble w Październik 17, 2013, 10:15:18 AM
Iconka ręcznie przepisuje, w postach Nianiu :)
o matko! zasłużyła na te wszystkie plusy !  :)
właśnie znalazłam na chomiku tą książkę, iconka chcesz?

Robert Noble

Żartowałem :) Iconka nie przepisuje książki ręcznie, myślałem, że to oczywiste :) Nie mniej i tak nie zmienia to faktu, że Nasza Globalna Moderatorka zasługuje na solidne plusy za swoją inicjatywę dzielenia się z nami książką "Wędrówki Duszy". Jako, że czytałem tą książkę bardzo dawno temu i nie pamiętam dokładnie co zawierała mam taką prośbę: Jeśli będziecie na bieżąco czytać tekst, to może zwrócicie uwagę na jakiś wątek, który warto poruszyć w dyskusji.

Sofia


Sofia

Jestem już w połowie książki i niestety według mnie jest dosyć słaba w porównaniu z innymi. Kto wie, może jeszcze coś się zacznie dziać ale no bynajmniej póki co nie bardzo jest o czym dyskutować. Jednakże wiadomo porusza interesujący temat więc chce się czytać i łatwo się czyta i szybkooo :D

Robert Noble

Sofia, domyślam się, skoro nie pamiętam za bardzo treści. Fakt, że dawno to było. Nie chciałem nikogo zniechęcać do czytania. Czasami jednak z perspektywy czasu można czegoś się dopatrzeć. Jeżeli w książce znajdzie się chociaż jedno pomocne zdanie dotyczące np. OOBE, to warto ją przeczytać ;)

Sofia

#13
Książkę wczoraj przeczytałam całą i choć nadal utrzymuje tą samą opinię o niej to muszę przyznać, że coś w jej prostocie i zwykłości jakby nie było wpłynęło na moje dzisiejsze sny - było ich dużo, było też oobe. Więc w sumie polecam :)

Choć, właściwie przed samym snem czytałam inną książkę i jestem w połowie już, więc to pewnie też ma znaczenie. A książka ta to: Moody Raymond , Paul Perry - W strone światła.
Czyli o tym co się dzieje w czasie śmierci klinicznej (NDE).

A co do choć jednej porady dotyczącej oobe Robercie to może być to, że według autora osoby, które męczą się w paraliżu sennym mogą ten stan przerwać, gdy zaczną myśleć o poruszeniu swoim małym palcem stopy. Oczywiście nie sprawdzałam tego i trochę wątpię aby to pomogło - sama parę razy miałam taki nieprzyjemny paraliż, w którym czuje się jakby jakaś siła mnie dusiła, uciskała klatkę piersiową, ciągnęła za włosy i nijak pomagało myślenie o ruszaniu rękami, nogami, ledwo mogłam jeden wyraz wyjąkać. No ale autor pisze, że w jego przypadku to pomagało i to chyba najbardziej zaciekawiło mnie z całej książki. Nieszczególnie było więcej jakichkolwiek porad dotyczących osiągania stanu oobe czy tym podobne.

Robert Noble

Przerywanie paraliżu metodą "palca" to rzeczywiście niewiele ;) Sofia w większości przypadków to rzeczywiście działa, chociaż nie tak błyskawicznie jakby się mogło wydawać.


Share via facebook Share via twitter