Test Energy Enhancer [LifeWave]

Zaczęty przez Jasio, Listopad 17, 2013, 12:44:43 PM

« Metoda Olejowa | LUCI, Advanced Lucid Dream Inducer »

Jasio

Siemanko. W moich próbach wyjść bezpośrednich zauważyłem, że zawsze w pewnym momencie traciłem koncentrację i najzwyklej w świecie zasypiałem nieświadomie, czasami odzyskując świadomość we śnie, ale najczęściej był to sen również nieświadomy ze zwiększona pamięcią snu. Zacząłem szukać czegoś, co bez skutków ubocznych zwiększyłoby moja koncentrację i usprawniło przepływ energii w ciele fizycznym. Znalazłem firmę LifeWave, która jako jeden z produktów oferuje Energy Enhancer, którego zalecenia i główne korzyści są dokładnie takie, jakich szukałem. To są tzw. bioelektrody, które zakłada się na ciało w odpowiednie miejsca akupunkturowe, a ich zasada działania opiera się na fototerapii czyli oddziaływaniu falą świetlną o odpowiedniej częstotliwości. Co do ich działania, nie mam wątpliwości, ponieważ wcześniej przetestowałem je w świecie fizycznym na znajomych. Najprostszym testem jest zwykłe zbadanie siły oporu wyciągniętej przez obiekt testowy ręki na wysokości ramienia i przyłożenie odpowiedniej siły na to ramię, aby zmusić ją do opadnięcia. Wystarczy położyć parę bioelektrod na buty (!) odwrotnie, czyli nie tak jak opisuje producent, tylko zamienić bieguny (+) i (-) a efekt jest taki, że trzeba włożyć duuuużo mniej siły, żeby taka wyciągnięta ręka opadła praktycznie bezwładnie w dół ciała. Dlaczego na buty? Ponieważ fala świetlna jest podczerwona, a podczerwień jak wiadomo przechodzi przez beton, a co dopiero przez ubranie/gips czy też buty. Bioelektrody nie emitują wiązki światła, tylko odbijają z naszej aury odpowiednie częstotliwości, dając znać naszym komórkom aby uruchomiły odpowiednie procesy w naszym ciele, m.in. właśnie zwiększenie koncentracji i usprawnienie przepływu energii przez nasze ciało.

O godz. 1:30 obudziłem się ze słuchawkami na uszach - zasnąłem słuchając przyjemnego chilloutowego  mixa. Nagranie miało godzinę, więc kimałem 1h. Nastawiłem budzik na 5: 30 i położyłem się spać. Wstałem 5:57 i rozpocząłem rozbudzanie. Zielona herbata z pigwą i kwiatem nagietka oraz założyłem bioelektrody na jedno z miejsc akupunkturowych, symetrycznie (+) i (-), posiedziałem na forum, po 10 min byłem już całkiem rozbudzony, ale położyłem się o 6:50 ponieważ wcześniej jak krócej się rozbudzałem niż godzinę, to zasypiałem. Oto co się wydarzyło:

6:50 powrót do łóżka, relaksacja, brak problemów z koncentracją i utrzymaniem świadomości. Cały czas pełna świadomość. Relaks przebiegł sprawnie - metoda przeniesienia uwagi na poszczególne mięśnie, ścięgna i nerwy (zapamiętałem ją wielokrotnie słuchając nagrania Roberta z kursu OOBE). Skan napięcia mięśniowego wykazał kilkakrotnie napięcie w pachwinach, które natychmiast niwelowałem, jak tylko stawałem się go świadomy (pachwiny najczęściej u mnie się spinają). Kiedy leżąc nie wiem jak długo poczułem znajomą irytację, przewróciłem się na lewy bok i utrzymywałem koncentrację powtarzając: "Jestem świadomy, pamiętam" i "Teraz wychodzę z ciała ponieważ jestem czymś więcej niż ciałem fizycznym". Kilka razy łapałem się na jakiejś myśli, ale wracałem do ciemności pod powiekami. Skupienie na oddechu natychmiast spowodowało dźwiękowe hipnagogi. To był fragment jakiejś melodii, której słuchałem tego wieczora wtedy gdy zasnąłem. Po ok 1 min hipnagogi zniknęły i pojawiły się flashe różnych obrazów zmieniające się z dużą częstotliwością za każdym razem rozbłyskując. Pierwszy raz miałem coś takiego, ale zachowałem spokój. Nie pamiętam charakterystycznych dla mnie wibracji z prawej strony, na których do tej pory zawsze kończyły się moje próby bezpośrednich wyjść.

Nagle obraz się ustabilizował, ale poczułem, że dostrojenie jest słabe i zaraz mnie cofnie. Spojrzałem na dłonie. Były wyraźne. Zacząłem je pocierać o śliską powierzchnię szafy w moim starym pokoju w mieszkaniu rodziców. Popatrzyłem przez okno. Widok był bardzo podobny do rzeczywistego, niebo bardzo niebieskie, bez chmur. Pomyślałem, żeby się spotkać z moim Dziadkiem i chciałem go zobaczyć kiedy odwrócę się od okna. Pojawił się przede mną roześmiany, ale tak jakby w myślach, a nie namacalnie i zniknął. Postanowiłem przejść przez szybę więc z rozpędem pobiegłem w jej stronę, a przez myśl mi przeszło pamiętam, że czy to aby na pewno jest sen :) Nie mogłem przejść. Czułem taki gęsty opór i mnie cofnęło. Szybkie wybicie z powrotem, ale w inna lokację.

Znalazłem się w jakieś małomiasteczkowej scenerii i cały czas miałem wyraźny obraz, ale czułem, że potrzebuję się mocniej dostroić. Znalazłem niski garaż z czerwonej cegły i zacząłem z pasją pocierać o niego obie dłonie, aż mnie paliły i miałem wrażenie, że skóra mi z nich schodzi. Kiedy przestałem, przez parę chwil mocno czułem te piekące dłonie, ale później cofka i znowu wybicie tym razem w tą samą lokację, albo bardzo podobną (uczucie było takie jakby to była ta sama lokacja).

Przypomniałem sobie to, o czym mówił DS i poprosiłem aby moją eksterioryzacją pokierowało moje Wyższe Ja. W trakcie wymawiania tego zdania, zaplątał mi się język, a skończyłem nie na głos tylko w myślach. I znowu cofka i natychmiast powrót z uczuciem, ze to ta sama lokacja.

Towarzysząca mi świadomość była ostra jak ze świata fizycznego. Przypomniałem sobie, że moim znakiem sennym jest często to, że gram w kosza i żeby jakoś to wykorzystać do porządnego dostrojenia. Pojawiła się piłka do kosza, której szorstkość natychmiast poczułem i zacząłem biec z tą piłką, kozłując. Wtedy uczucie dostrojenia się wyostrzyło. Kiedy dobiegłem na jakieś skrzyżowanie, wyskoczyłem aby zapakować tę piłkę do kosza, który się zmaterializował już w locie. Wisząc na obręczy, natychmiast cofka i szybki powrót w tą samą lokację.

Spojrzałem w niebo i zobaczyłem na niebie lecący bardzo daleko samolot pasażerski. Jest to mój test rzeczywistości (zawsze jak widzę samolot, próbuję złapać oddech przez zatkany nos). Nie miałem nawet wtedy żadnych wątpliwości, ze to sen i nie wykonałem testu. Po prostu uniosłem się w powietrze z intencją, że chcę dolecieć do tego samolotu albo natychmiast się obok niego znaleźć. Kiedy tylko się uniosłem w powietrze, natychmiast cofka i szybki powrót w tą samą lokację.

Przypomniałem sobie, żeby może darować sobie to latanie. Bo chociaż wcześniej często latałem, to tylko w świadomym śnie, a nie tak, że miałem wrażenie, że dostrojenie muszę polepszyć (może to było tylko wrażenie?). Darowałem sobie wysokie loty i chciałem unieść się tylko na wysokość dachów domów jednorodzinnych. Leciałem ok. 10 sek. żabką i czułem jakby mnie unosiła woda ( 2 dni wcześniej byłem na basenie). Znowu cofka. Tym razem już bez powrotu bo miałem wrażenie, że jestem całkowicie wypoczęty i chciałem zapisać to, czego doświadczyłem, zanim zapomnę szczegóły. Koniec testu 8:05.

Powrót do łóżka 8:42. Chciałem jeszcze tego samego poranka przetestować inny produkt "Silent Nights" przyspieszający zasypianie, pozwalający na głębszy odpoczynek, przyspieszający regenerację, poprawiający jakość snu, zalecany przy płytkim śnie. Bylem już wtedy jednak chyba wypoczęty i nic ciekawego się nie wydarzyło.

Planuję w najbliższych dniach wprowadzić trochę deficytu sennego i porządnie zmęczyć się na basenie, i nakleić Silent Nights na noc na 4 godziny, a później podczas rozbudzania dokleić dodatkowo Energy Enhancer i potestować taki układ :) Te bioelektrody nie są najtańsze, ale po pierwszym teście, ułatwiły mi doświadczenie, jakiego jeszcze nie miałem więc będę testował je dalej. Dobrze by było żeby ktoś z Was już doświadczony zechciał je potestować, bo będziecie mieli porównanie czy coś ułatwiają, czy nie. Ja wiem tylko, że bez nich zawsze traciłem świadomość, a tym razem nie straciłem, więc jest potencjał :) Kosztują ok. 15 zł za sztukę (Energy Enhancer przykleja się parami), a wiem, że w hurcie, tzn kupując paczkę 30 szt, kosztują ok 400 zł. Można ściągać z Irlandii. Mam jeszcze kilka sztuk jakbyście chcieli, resztę rozdałem. Może to połączenie dwóch produktów będzie rewolucyjne :) Jeszcze się odezwę jak się porządnie zmęczę na basenie i wprowadzę trochę deficytu sennego. Pozdrawiam :)

zinka

Właśnie Robert to te plastry, tylko widac na każdego mają inne działanie :)


Ja przyklejałam jeden na czoło a drugi z tyłu na szyję, ale na mnie nie działają, nic się nie działo, a może źle to robiłam :(

Jasio

Na pewno wszystko robiłaś dobrze. Na czoło to Silent Night a trochę poniżej ostatniego kręgu na karku to Aeon, który działa antystresowo (mniej myśli - szybszy relaks). Nie testowałem takiej kombinacji. Nie mam tego Aeonu niestety żeby to sprawdzić.

Robert Noble

Jasio testuj dalej. Aby eksperyment był bardziej wiarygodny musi być wykonywany w dłuższym okresie czasowym. Musi występować powtarzalność efektów. Mam nadzieję, że uda się i zwiększysz częstotliwość doznań poza ciałem :) Czekamy na dalsze relacje.


Share via facebook Share via twitter