Instytut Roberta Noble

Grono

Zaczęty przez NianiaOgg, Sierpień 05, 2013, 02:47:52 PM

« 10 rzeczy, których nie wiecie o spaniu | Przepowiadanie przyszłości w Poza »

NianiaOgg

Zamieszczam tu fragment opisu Grona, do którego sama lubię wracać. Myślę że innym też może się przydać.

"Kiedy brałem udział w Podróży przez Bramę, Bob Monroe żył jeszcze. Czasami dołączał do nas i brał udział w sesjach w środowe wieczory, które odbywały się w sali Davida Francisa. Rozmawiał z uczestnikami o swoich doświadczeniach, często przytaczał ich szczegóły, których nie ma w książkach. Kiedy wyczerpał już temat, który rozważaliśmy danego wieczoru, brał udział w dyskusji i odpowiadał na pytania.
Tego środowego wieczoru mówił o czymś, co nazywał swoim "gronem", grupą Istot, które nazywał częścią siebie samego. Każda Istota żyła na Ziemi lub gdzie indziej, a potem została członkiem owego grona. Każda z nich była częścią tej samej istoty, grona. Monroe uważał siebie za jednego z
członków tej grupy, a zarazem za wszystkich ich razem. Nazywał to grono swoją Totalną Jaźnią lub swoim Ja/Tam. Opisywał siebie jak część Ja/Tam, wciąż żyjącą w fizycznym świecie Ziemi.
Mówił o tym, że widzi inne takie grona, że widzi, jak inni ich członkowie powracali do nich po przeżyciu życia na Ziemi. Widział, czego doświadczyli i czego się nauczyli, będąc częścią
Totalnego Ja grona, którego był częścią. Mówił o tym, jak widział, że ostatni członek powrócił do grona, kiedy zakończył swe ostatnie życie na ziemi. Kiedy się to stało, mówił Monroe, całe grono
rozpływa się. Znika z oczu. Zastanawiał się nad tym, co dzieje się z gronem potem. Może myślał na głos, mając do dyspozycji doświadczenie tysięcy pojedynczych istnień, jakie przeżył każdy z
członków. Totalna Jaźń idzie dalej. Mając wiedzę wszystkich członków grona, może tworzą swój własny świat w jakiejś innej rzeczywistości. Przyznał, że nie wie tego, lecz dodał, iż ta właśnie
myśl przychodziła mu do głowy za każdym razem, kiedy obserwował, jak do jakiegoś grona dołącza ostatni jego członek i wszyscy znikają."
Fragment książki PODRÓŻE W NIEZNANE, Bruce Moen.
(Voyages into the Unknown / wyd. orygin.: 1997)

ach... usłyszałam onegdaj że wracam do Grona, oby to nie było tylko moje przywidzenie  (przysłyszenie?) :D

Agata

Hm bardzo ciekawe i w jakiś sposób potwierdza moje spotkanie z "gronem"...czy też jak ja to nazywam z rodem.
Fajnie było tu trafić. Okazuje się że nie zwariowałam i wiele spraw potwierdza mi się tutaj.
Otóż kilka lat temu>5 lat temu...tak> miałam takie oto spotkanie:
Byłam bytem energią , nie miałam ludzkiego ciała, raczej takie szare jak duszek Kacperek z bajki ;)
Była też grupa/grono podobnych mnie bytów.
Podzieliłam grupę na dwie części po połowie, razem było nas chyba około 12-14 sztuk.
Jedna część stanęła przede mną w rzędzie ja kładąc moje dłonie przed i nad ich głowami zmieniałam ich w postaci ludzkie, w dostojników mężczyzn, pięknych w wieku 30-50 lat...dostojne długie szaty, włosy i twarze błyszczące, świetliste...jak Królowie z kart klasycznych coś koło tego...ubrania szaty dostojne i bogate ale bez biżuterii.
Więc zmieniałam ich wygląd , gdy to zrobiłam byli gotowi do "podróży" w inne światy.. z zadaniami...hm...z zadaniami prowadzenia , pomocy, ratunku...
I po prostu przenieśli się tam gdzie powinni być , gdzie czekano na ich pomoc.
Ja zostałam z drugą grupą, mieliśmy zostać w sowich szarych obłych postaciach do pewnego momentu...nie wiedziałam do jakiego, miałam tylko zainstalować nas bezpiecznie na tej ziemi aby przetrwać do sygnału , który powie kiedy i gdzie się przeniesiemy.
Serce mi się kroiło gdyż wiedziałam, ze będzie bardzo trudno przetrwać.Czułam się bardzo odpowiedzialna za grupę, z jednej strony z pełnym zaufaniem poddawali się mojemu przewodnictwu, wiedziałam że w pełni mi ufają i podjęli decyzję o swojej misji jakakolwiek by nie była. Jednak tylko ja wiedziałam czym to pachnie i jakich wyrzeczeń będzie to wymagało.
Choć wiedziałam, ze wszyscy się na to zgodzili poniekąd w ciemno...to jednak moje poczucie obowiązku i odpowiedzialności kroiło mi moje serce na kawałeczki.
Wymyśliłam, ze ulokuję nas w muzeum...jakimś podziemnym muzeum > czułam piach, ziemię pod nogami...jakby grota > pomyślałam, że zwiedzający a w szczególności dzieci będą zostawiać, rzucać jedzenie i tak o to przetrwamy.
Wymyśliłam też, że przemienię nas w trędowatych , aby po prostu ludzie obchodzili nas z daleka i nie zajmowali się nami.
Plan był dobry...jednak jedzenia nie rzucali, nie zostawiali....zaczęliśmy głodować...pamiętam, że ostatkiem sił wygrzebywaliśmy palcami robaki i larwy z piasku, ziemi.Nie czuliśmy głodu...jednak wiedzieliśmy że musimy jeść aby przetrwać.
Tak jak już napisałam nie czuliśmy głodu, nie było hierarchii w pojęciu ziemskim ( choć poniekąd ja byłam przywódcą, ale nie było w związku z tym wyższości i korzyści oraz przemocy), nie było też płci choć wszyscy byli energiami męskimi ...przynajmniej aj tak to odczuwałam...
Cierpieliśmy wszyscy bardzo, ja najbardziej gdyż brałam odpowiedzialność i ból na siebie...choć wiedziałam, ze wszyscy się na to zgadzają >jednak ja czułam się przede wszystkim za to odpowiedzialna...
Mijały POKOLENIA wręcz...upływający czas symbolicznie postrzegałam przez spadające gazety ... nagłówki i daty wskazywały upływający czas...
Pewnego dnia spadła TA gazeta z konkretną datą i wiadomością > wiedziałam, ze czas nadszedł>czas przenosin i wyprawy w inny świat , na pomoc, w prowadzeniu ku wyzwoleniu, światłu....
I pomknęliśmy...
Do końca nie rozszyfrowałam tego zdarzenia...ale czytając to co napisałaś Nianiu tak mi się skojarzyło z moim doświadczeniem.


NianiaOgg

a to był sen, wizja, oobe...? bardzo ciekawa historia.

Moje ostatnie oobe (nie ma specjalnie o czym opowiadać bo prawie wszystko utonęło w zapomnieniu kurczę) miało miejsce po tym, jak sprowokowana tutaj na forum opisem bodaj Aleksandry o otwieraniu trzeciego oka, przed snem skupiłam się na czakrach ze szczególnym naciskiem na 6stą. wyobraziłam sobie że oddycham tą czakrą i bardzo szybko pojawiło się uczucie "przeciągu" hehe... nie wiem czy to tylko autosugestia, czy faktycznie coś tam poruszyłam, ale jest szansa że tak, bo właśnie tej nocy wyszłam z ciała.

Agata

Tak przeciąg to dobre określenie , też mam takie odczucia związane na skupianiu się na czakrze oka.
To co opisałam powyżej to był Astral...
Nie zakwalifikuję tego do OBE chyba...bo wtedy nie wiedziałam o OBE i nie stosowałam technik...po prostu wyszłam...ale w czasie snu fakt...

NianiaOgg

Robert nam tu kładzie do głowy, że nie ma sensu dociekać czy coś było snem, snem świadomym czy oobe, to tylko kwestia spojrzenia pod innym kątem :)

Agata

No właśnie dlatego nie dociekam...też tak uważam ;)
Ale wiem, ze nie był to sen....
Zawsze potrafiłam u siebie, dla siebie odróżnić jeśli już chcemy klasyfikować i nazywać....zwykły sen, od snu lD , od OB i od podróży astralnych...


Share via facebook Share via twitter
sklep ezoteryczny super produkty rozwojowe misy krysztalowe uzdrawianie strona autorska robert noble strona instytutu roberta noble strona instytutu roberta noble