Instytut Roberta Noble

Wyprawa Czarownic

Zaczęty przez NianiaOgg, Lipiec 21, 2013, 09:44:14 AM

« Muzyka :) | Wyprawa Czarownic, babcia gra w karty »

NianiaOgg

Terry Pratchett, Wyprawa Czarownic, str. 58
(trzy czarownice : młodziutka Margat, starsza i krzepka Niania Ogg, oraz Babcia Weaterwax, najpotężniejsza czarownica w okolicy, wybrały się na bardzo ważną wyprawę....)


"...Pół godziny później łódka wypłynęła z jaskini w wąski kanion między dwoma
urwiskami. Lód błyszczał na skałach, a na wystających z wody kamieniach leżały
śnieżne czapy. Niania Ogg rozejrzała się z niewinną miną, sięgnęła między swe
liczne spódnice i wydobyła niedużą butelkę. Rozległ się cichy bulgot.
- Założę się, że jest tu niezłe echo - stwierdziła po chwili.
- Nawet nie próbuj - ostrzegła babcia.
- Czego mam nie próbować?
- Nie śpiewaj Tej Piosenki.
- Nie rozumiem, Esme.
- Nigdzie dalej nie jadę, jeśli spróbujesz zaśpiewać Tę Piosenkę.
- Jaką piosenkę możesz mieć na myśli? - spytała niania.
- Wiesz, o czym mówię - odparła lodowato babcia. - Zawsze się upijasz i przynosisz mi wstyd, bo zaczynasz ją śpiewać.
- Nie przypominam sobie żadnej takiej piosenki, Esme - zapewniła niania.
- To ta o kolczastym gryzoniu, którego nie da się... nie da się namówić na
powietrzną przejażdżkę.
- Aha... - Niania Ogg rozpromieniła się, pojmując wreszcie, o co chodzi
przyjaciółce. - Mówisz o Tylko jeża przelecieć się nie ...
- Właśnie o niej!
- Ale to tradycyjna piosenka. Zresztą w obcych stronach i tak nie zrozumieją słów.
- Zrozumieją ze sposobu, w jaki śpiewasz. Śpiewasz tak, że nawet stworzenia żyjące na dnie stawu rozumieją, o co chodzi.
Magrat wyjrzała za burtę. Tu i tam na wodzie pojawiły się białe zmarszczki.
Nurt przyspieszył i niósł kawałki lodu.
- To tylko ludowa piosenka, Esme - upierała się niania Ogg.
- Ha! - zawołała babcia Weatherwax. - Oczywiście, że ludowa. Znam się na ludowych piosenkach. Ha! Wydaje ci się, że słuchasz miłej piosenki o... o kukułkach, skrzypkach, słowikach i czym tam jeszcze, a potem nagle się okazuje, że są o... o
czymś całkiem innym - dokończyła posępnie. - Nie wolno ufać ludowym piosenkom.
Zawsze człowieka oszukają.
Magrat odepchnęła łódkę od wystającego głazu. Zakręciły się wolno w wirze.
- Znam taką o dwóch małych ptaszkach - zaproponowała niania Ogg.
- Może zaczyna się o dwóch ptaszkach, ale mogę się założyć, że na końcu jest znowu jakaś dziwna metyfora - odparła babcia.
- Tego... babciu - odezwała się Magrat.
- Wystarczy, że Magrat opowiedziała mi o gaikach i o tym, co naprawdę przedstawiają - mówiła dalej babcia. - Kiedyś lubiłam oglądać gaiki na wiosnę - dodała z żalem.
- Wydaje mi się, że rzeka jest bardziej wzburzona - oznajmiła Magrat.
- Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie mogą tych rzeczy zostawić w spokoju.
- Naprawdę wzburzona... - Magrat wiosłem odepchnęła łódkę od ostrej skały.
- Ona ma rację - poparła ją niania Ogg. - Rzeczywiście trochę kołysze.
Babcia spojrzała ponad ramieniem Magrat na rzekę przed dziobem.
Wyglądała jak odcięta - taki widok zwykle kojarzy się na przykład z bliskim wodospadem. Łódka mknęła szybko. Słyszały przytłumiony huk.
- Nic nie mówili o wodospadzie - zauważyła babcia.
- Uznali pewnie, że same go znajdziemy - odparła niania Ogg. Szybko spakowała swoje rzeczy i za kark podniosła Greeba z dna. -Przeciętny krasnolud zawsze jest oszczędny w słowach. Dzięki bogom, że czarownice pływają w wodzie.
Zresztą wiedzieli, że mamy miotły.
- Wy macie miotły - przypomniała babcia Weatherwax. - Niby jak mam uruchomić swoją w łódce? Przecież nie mogę tu biegać (babcina miotła miała kłopoty z zapłonem). I przestań się tak rozpychać, bo w końcu nas...
- Zabierz nogę, Esme... Łódka zakołysała się gwałtownie.
Magrat nie traciła równowagi. Wyjęła różkę w chwili, kiedy przez burtę przelała się nieduża fala.
- Nie martwcie się - uspokoiła starsze koleżanki. - Użyję różdżki. Chyba już rozumiem, jak działa...
- Nie! - krzyknęły chórem babcia Weatherwax i niania Ogg. Rozległ się głośny plusk. Łódka zmieniła kształt... a także kolor. Teraz była jasnopomarańczowa.
- Dynie! - wrzasnęła niania Ogg, wolno zsuwając się do wody. - Znowu te przeklęte dynie!
...

Nad rzeką, nieco poniżej wodospadu - drugiego co do wysokości na całym Dysku i odkrytego przez znanego podróżnika Guya de Yoyo12 w Roku Obrotowego Kraba - babcia Weatherwax siedziała przy niewielkim ognisku z ręcznikiem na ramionach i parowała.
- Zawsze są jakieś jasne strony - powiedziała niania Ogg. - Przynajmniej trzymałam swoją miotłę i ciebie równocześnie. A Magrat miała swoją. Gdyby nie to, oglądałybyśmy teraz wodospad od dołu.
- Świetnie. Pocieszyłaś mnie - zapewniła babcia, a oczy błysnęły jej groźnie.
- To właściwie przygoda. - Niania uśmiechnęła się zachęcająco. - Pewnego dnia będziemy to wszystko wspominać i pękać ze śmiechu.
- Świetnie - powtórzyła babcia.
Niania roztarta ślady pazurów na ramieniu. Greebo, z prawdziwym kocim instynktem samozachowawczym, wdrapał się na swoją panią i skoczył w bezpieczne miejsce z jej głowy. Teraz zwinął się w kłębek przy ognisku i śnił kocie sny.
Cień przemknął nad nimi - to Magrat przeczesywała brzegi rzeki.
- Chyba znalazłam wszystko - oznajmiła zaraz po lądowaniu. - Tu jest miotła babci. I... o tutaj... różdżka. - Uśmiechnęła się mężnie. - Małe dynie wypływały na powierzchnię. Tak ją znalazłam.
- A niech mnie. Miałaś szczęście - uznała niania Ogg. - Słyszałaś, Esme?
Przynajmniej żywności nam nie braknie.
- Znalazłam też kosz z chlebem krasnoludów - dodała Magrat.
- Chociaż obawiam się, że spleśnieje.
- Na pewno nie, możesz mi wierzyć - uspokoiła ją niania Ogg.
- Chleb krasnoludów nigdy nie pleśnieje. No tak... - Usiadła. - Urządziłyśmy sobie całkiem miły piknik, prawda? Mamy ognisko... i wygodne miejsce do siedzenia i... Na pewno wielu biednych ludzi z takich okolic jak Howondaland i podobnych dałoby wiele, żeby w tej chwili znaleźć się na naszym miejscu...
- Jeśli nie przestaniesz być taka radosna, Gytho, to ci przyłożę w ucho! - zagroziła babcia Weatherwax.
- Jesteś pewna, że nie bierze cię przeziębienie? - zatroskała się niania.
- Właśnie wysycham. Od środka.
- Posłuchajcie, naprawdę mi przykro - zapewniła Magrat. - Przecież
powiedziałam, że przepraszam.
Co prawda nie całkiem wiedziała za co. Nie ona przecież wpadła na pomysł podróży łódką. Nie ona umieściła na rzece wodospad. A nawet ze swojego miejsca nie mogła go wcześniej zauważyć. Owszem, zamieniła łódkę w dynię, ale to przecież niechcący. Coś takiego mogło się zdarzyć każdemu.
- Udało mi się ocalić książki Dezyderaty - dodała.
- Co za szczęście - odetchnęła niania Ogg. - Teraz będziemy wiedziały, gdzie się zgubiłyśmy."

iconka

Aha, teraz juz wiem, dlaczego jako uzytkownik nazywasz sie "NianiaOog" ;D

NianiaOgg

Cytat: iconka w Lipiec 21, 2013, 01:30:41 PM
Aha, teraz juz wiem, dlaczego jako uzytkownik nazywasz sie "NianiaOog" ;D
no tak,to moja ulubienica :) wprawdzie piosenki o jeżu nie śpiewam zbyt często, ale całym sercem jestem z moją imienniczką :)


Share via facebook Share via twitter


Share via facebook Share via twitter

sklep ezoteryczny super produkty rozwojowe misy krysztalowe uzdrawianie strona autorska robert noble strona instytutu roberta noble strona instytutu roberta noble