Opiszę stan, który przytrafił mi się już drugi raz z tym, że wczorajszej nocy dużo intensywniej.
Jesli chodzi o nomenklaturę, której będę używał podczas opisywania swoich wrażeń, to prosiłbym o wyrozumiałość. Moga pojawic sie bledy, bo nigdy nie czytałem książek na tematy zwiazenie z wychodzeniem z ciała czy rozwojem świadomości. To co wiem pochodzi głównie z własnych doświadczeń i materiałów na youtube i jest tego prawdopodobnie niewiele.
Od pewnego czasu staram się postępować nieskaziltelnie i kierować się intuicja w życiu ale też podczas medytacji i snów.
Ostatnio udaje mi się zmagazynować trochę więcej energii niż zazwyczaj i mam przeczucie, że Cris, Robert i Silver także maczali w tym palce. Wspominam o tym gdyż uważam, że jest to istotne.
No więc od początku.... ostatnio w adekwatnym temacie opisałem to, co udaje mi się zobaczyć w całkowitej ciemności. Robert odpisał mi żebym się starał skupić swoją uwagę na konretnej formie. Chciałem spróbować wczoraj. Położyłem się do łóżka, zamknąłem oczy i jak na złość na dworze zaczął szczekać pies sąsiada, co bardzo skutecznie rozpraszało moja uwagę. Pomyślałem, że włączę sobie jakieś dźwięki, które pomogą mi się zrelaksować i zagłuszyć wszelkie rozpraszacze. Nie chcialo mi sie dlugo szukac wiec padło na gongi na kanale Roberta. Odegrały one swoją rolę, mój umysł się uspokoił i każde kolejne uderzenie gonga i zmianą głośności powodowała mniejsze lub większe wzburzenie energii zmagazynowanej we mnie (teraz myśle, że mogla to byc rozgrzewka energetyczna). Bardzo przyjemne i błogie uczucie. Zacząłem skupiać swoją uwagę w poszukiwaniu ciemności ( na wpół świadomie przewracam wtedy gałkami pod powiekami tak jakbym kierował wzrok w różne strony). Niestety z moich prób nic nie wychodziło. Moja intuicja zaczęła mi podpowiadać, że powinienem wyłączyć smartfon i sprobować w całkowitej ciszy. Zrobiłem tak (pies sąsiada już nie ujadał). Ponownie zamknąłem oczy i zacząłem przewracać gałami. Przenikając przez coraz ciemniejsze odcienie szarości wszedłem do ciemności ale nie była ona całkowita, bo była tak jakby rozstrojona i obrazy, które się zaczęły pojawiać były mizerne, mgliste i bardzo słabej jakości, pomyslalem, że chcialbym zobaczyć istote która widzialem w ciemnosci jakis czas temu kiedy spała i z ktorą czulem jakis rodzaj wiezi. Poczułem wtedy delikatny ucisk w głowie w płacie czołowym. Ucisk zaczął przybierać na sile (odczuwałem to już wcześniej podczas medytacji bądz po kawie ze sproszkowaną soplówką, która jest moim pierwszym kontaktem z funkcjonalnymi grzybami i jednocześnie pierwszym zakupem w sklepie Szamanksi Bęben.
Wpadłem na dziwny pomysł, że ucisk ten w tym momencie może sugerować mi miejscie w którym znajduje się mój punkt scalający o którym słyszałem piąte przez dziesiąte. Pamiętałem też, że można go przesuwać więc wpakowalem cała energię żeby go przesunąć w kierunku serca. Było to żmudne, mozolne ale w końcu poczułem, że punkt drgnął i ucisk zaczął się przesuwać wewnątrz głowy w dół, w kierunku nosa , dalej buzi , gardła. W gardle było to do pewnego stopnia nieprzyjemne, bo miałem wrażenie jakbym miał coś w przełyku. Punkt zszedł w kierunku mostka i w końcu był w klatce piersiowej. Odczułem wtedy dużą ulgę, radość i błogość. Może dlatego, że wkoncu mogłem się rozluźnić trwalo to jakiś czas i nagle poczułem przyjemne skurcze i rozkurcze w różnych miejscach ciała. Dałem się temu ponieść i nie próbowałem nad tym zapanowac. Miałem wrażenie, że skręca mną na łóżku i wygina w różnych kierunkach. Tak jakby w krótkich odstępach czasu, jeden po drugim włączały i wylaczaly mi się mięśnie w różnych miejscach ciała. Było to silne i jednocześnie przyjemne przezycie. Pomyślałem, że to może być dobry moment do wyjścia z ciała ale nie wystarczyło mi skupienia i energii bo byłem już totalnie rozregulowany po tym przeżyciu więc się obudziłem.
Gdy dzisiaj o tym myślałem wczesnym rankiem , potem podczas spaceru z psem i po powrocie do domu pisząc ten tekst to mam dwa wnioski, które chciałem skonfrontować z waszą wiedzą. Byc może zupełnie nietrafione ale chcę się nimi podzielić.
1. W momencie gdy "punkt scalający doszedł do klatki piersiowej i go zwolniłem to zaczął się samowolnie przemieszczać po całym organizmie szalejąc, co wywołało opisany stan
2. Nie wiem czemu ale stan ten skojarzył mi się z intensywnym kobiecym orgazmem, który zdarzyło mi się widzieć na pornosach w przeszłości. Kobieta się wtedy wije i skreca z przyjemności.
To wszystko na teraz.
BTW. Cieszę się, że trafiłem na to forum. Daje mi poczucie swobody wypowiedzi w tematach, które w życiu codziennym mogą się wydać krepujece.
@Cris dzięki za wyprowadzenie z błędu na live, że nie chodziło o punkt scalający.
Dalsze analizy tego tematu doprowadziły mnie do czakr. Prawdopodobnie się pobudziło/pootwierało co nieco.
:)):